Foto: TVN24

Od kilku dni po polskim Internecie i mediach, a także pocztą pantoflową niesie się radosna nowina, że w Czechach można kupić węgiel za grosze. Tymi groszami ma być 900 zł, czyli kwota, za jaką jeszcze rok temu żaden skład w Polsce nie sprzedałby jednej tony, bo ta średnio kosztowała około 350 złotych, dzięki taniemu importowi węgla z Rosji, zapewniającemu podaż na poziomie 60%. Decyzją rządu premiera Mateusza Morawieckiego Polska jako pierwszy kraj zrezygnowała z importu rosyjskiego opału i wezwała całą UE do natychmiastowej rezygnacji z „krwawego węgla”. Z tej przyczyny Polacy zaczęli poszukiwać innych okazji i tak zawędrowali do Czech, ale już na wstępie studzimy optymistyczne nastroje i w metaforycznym skrócie ostrzegamy, że to doniesienie „Radia Erewań”. Owszem węgiel w Czechach jest, ale nie za 900 zł, tylko za 1200 zł i nie kamienny, tylko zakazany w Polsce węgiel brunatny, a po za tym już go nie ma.

W przygranicznych miejscowościach czescy właściciele składów węglowych w błyskawicznym tempie opanowali język polski w zakresie komunikatów biznesowych: „nie ma węgla”, „może będzie za miesiąc”, „parę ton będzie w przyszłym tygodniu, ale tylko brunatny”. Dzieje się tak w prawie wszystkich skaldach węglowych u naszych południowych sąsiadów, na przykład w miejscowości Nove Mesto, położonej 40 km od przejścia granicznego w Zgorzelcu. Kilka razy w tygodniu pojawiają się tam niewielkie dostawy i natychmiast znikają, w cenie 1135 zł za groszek i 1200 zł za nieco grubszy, przy czym cały asortyment dotyczy wyłącznie węgla brunatnego.

Podobnie jest na granicy z Czechami w Kudowie-Słonem, po czeskiej stornie, w Nachodzie i Nowym Mieście nad Metują, teoretycznie można nabyć węgiel brunatny za 5500 koron czeskich, co w przeliczeniu na złotówki daje około 1100 złotych, ale trzeba mieć bardzo dużo szczęścia, żeby wyrwać chociaż tonę. Czeski węgiel za 900 zł jest już tylko i wyłącznie mitem, owszem taka cena obowiązywała, ale w lipcu, gdy czescy właścicieli składowisk rzadko widywali klientów z Polski.

W tym miejscu należy podkreślić, że w Polsce palenie węglem brunatnym w gospodarstwach domowych jest surowo zabronienie i podlega niemałej karze, od mandatu do 500 zł, aż po karę sądową w maksymalnej wysokości 5000 zł. Taki stan prawny wprowadził rząd i koalicja „Zjednoczonej prawicy”, która 1 czerwca 2020 roku przyjęła nowelizację ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 r. o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Zgodnie z jej treścią nie można kupić węgla brunatnego bez okazania sprzedawcy zaświadczenia potwierdzającego posiadanie pieca węglowego o mocy większej niż 1 MW. Przepis, jak wiele innych przepisów w Polsce jest całkowicie martwy, co doskonale widać po spontanicznym imporcie węgla z Czech, jednak coraz głośniej mówi się o tym, że rząd złagodzi przepisy idąc za radą Jarosława Kaczyńskiego:

Trzeba w tej chwili palić wszystkim, no poza oczywiście oponami i tym podobnymi szkodliwymi rzeczami, (…) bo po prostu Polska musi być ogrzana — mówił prezes PiS. — Tu jest pewna tradycja palenia, zresztą w wielu (innych) miejscach jest jeszcze taka tradycja palenia drewnem, to spokojnie można w ten sposób palić ­– 3 września 2022 roku, Jarosław Kaczyński na spotkaniu wyborczym w Nowym Sączu.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!