Foto: Screen TVN24

Od wielu lat sondaże w Polsce nie są odzwierciedleniem preferencji wyborczych Polaków, ale próbą ich kształtowania. Dlatego rozsądni ludzie bardzo ostrożnie podchodzą do kolejnych, zwłaszcza sensacyjnych wyników. Z drugiej strony zbliżający się termin wyborów zawsze uwiarygodnia sondaże, bo każda firma chce się pochwalić tym, że ich badanie okazało się trafione. Jest też jeszcze jeden ważny element pomocny przy interpretacji wyników, a mianowicie kto i dla kogo publikuje sondaże.

Nie jest żadną tajemnicą, że sondaże Kantara dla Faktów TVN różnią się i to radykalnie od sondaży CBOS dla TVP. Gdy już wiadomo jak podchodzić do tych badań i w jaki sposób je czytać, to czas ocenić największą w ostatnim czasie akcję propagandową, która miała doprowadzić do przełomu w poparciu dla partii politycznych. Dwa kolejne sondaże zrobione już po „aferze wizowej” pokazują, że PiS straciło 0,7%, ale próżno szukać politycznych zysków po stronie głównej partii opozycyjnej, która aferę rozpętała. Wystarczy spojrzeć na wyniki dwóch pracowni, aby zobaczyć, że olbrzymia skala propagandowa przełożyła się na mikro zysk, a nawet na dość poważną stratę:

Źródło: ewybory.eu
Źródło: ewybory.eu

Czy taki stan rzeczy jest zaskakujący? Dla wielu analityków, którzy kierują się sympatiami politycznymi z pewnością tak, ale dla analityków znających realia polskiej polityki zaskakujący może być tylko i wyłącznie niski spadek poparcia dla PO. Tłumaczyć to można w bardzo prosty sposób, otóż istnieją takie obszary, od których poszczególne partie powinny uciekać jak najdalej i jak najszybciej. PO ma wiele takich pól bitewnych, gdzie czeka ich pewna porażka i jednym z nich jest polityka wobec uchodźców. Nawet jeśli jacyś drugoligowi urzędnicy PiS dopuścili się naruszeń przy przyznawaniu wiz, to politycy PO są ostatnimi, którzy mogą krzyczeć o powstrzymaniu fali uchodźców. Od lat polityka PO w tym zakresie jest jasna, całkowicie podporządkowana temu, co najpierw mówiła Merkel o „inżynierach” i „lekarzach”, a potem temu, co prezentowały swoim zachowaniem rozmaite gwiazdy partyjne i nie tylko.

Filmik z Frankiem Sterczewskim biegającym przy granicy z Białorusią to już klasyk internetowy. Michał Szczerba i Dariusz Joński również w podobny kadrze zostali uwiecznieni. Całkowicie odrealnione wypowiedzi Janiny Ochojskiej, plus głosowania w Parlamencie Europejskim przeciw interesom Polski, to wszystko zapadło w pamięci Polaków. Do tego jeszcze mamy całą grupę celebrytów znieważających Straż Graniczną i aktorów biegających przy granicy z Białorusią, między innymi Macieja Stuhra i Maję Ostaszewską. Na koniec powstał obrzydliwy film Agnieszki Holland ukazujący Polskę niemal jak III Rzeszę.

Całkowity brak wiarygodności Donalda Tuska i otoczenia, plus absurdalny poziom propagandy głoszący, że w Polsce pojawiło się 300 tysięcy islamskich terrorystów to coś, co przemawia wyłącznie do fanatyków partyjnych. Jednocześnie takie zabiegi skutecznie odstraszają tych Polaków, którzy nie żyją polityką z dnia na dzień, ale oczekują odrobiny spokoju i normalności. Przerysowanie, manipulacja i nawet zwyczajne kłamstwo są niestety podstawowymi narzędziami uprawiania polityki, ale gdy się z tym przesadzi, to uzyskuje się rezultaty przeciwne do zamierzonych. W podobny sposób PiS może się pośliznąć na zmianie kursu wobec Ukrainy, o ile nie pójdą za tym konkrety, bo w tym przypadku Polakom w uszach dudnią „słudzy narodu ukraińskiego”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!