Foto: Screen TVP Info

Najbardziej znany w historii ludzkości Poblo Morales, to pływak amerykański urodzony w 1964 roku w Chicago, wielokrotny mistrz olimpijski, specjalista od stylu motylowego. W Polsce sławny lub raczej niesławny stał się fikcyjny Pablo Moreles, pod którego za niemałe pieniądze podszył się Bartosz Kopania, właściciel firmy zajmującej się PR-em. Odkąd istnieje portal „X”, wcześniej Twitter, partie polityczne prowadzą nieustanną agitację polityczną, zazwyczaj toporną i przez to bezsensowną, a jej szczególną odmianą jest anonimowe trollowanie.

Zarzuty kierowane pod adresem rozmaitych kont zdradzających oznaki propagandowej nadgorliwości są formułowane od zawsze. Do klasyki internetowych ripost przeszły takie określenie, jak: „ile ci płacą”, „to płatny troll” i bardziej drastyczne, których nie wypada nam cytować. Ulubionymi odpowiedzi trolli to silące się na ironię i sarkazm potwierdzenia, że rzeczywiście za pieniądze wypisują niezbyt mądre rzeczy na portalach społecznościowych. Z tej broni przez lata korzystał Pablo Moreales, ale w końcu musiał broń złożyć i przyznać się kim jest.

Paradoks zdemaskowania Pablo Moralesa polega na tym, że wydała go Platforma Obywatelska, czyli zleceniodawca, a zdemaskował dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak, dzięki ustaleniom TVP Info pod rządami Samuela Pereiry. Na tym nie koniec paradoksu, dane w postaci konkretnych przelewów za usługi w latach 2015-2023, opiewających na kwotę ponad 300 000 zł, pomógł zdobyć inny fanatyczny zwolennik „uśmiechniętej Polski”, niejaki Aleksander Twardowski, biznesmen z Wrocławia. Wyżej opisane okoliczności wskazują na to, że Kopania musiał zaleźć za skórę nie tylko politycznym oponentom, ale padł ofiarą wewnętrznej rozgrywki w Platformie Obywatelskiej.

Aktywność Pablo Moralesa dla większości doświadczonych użytkowników portalu „X” nie stanowiła żadnej tajemnicy. Domysły, że jest to człowiek opłacany przez PO krążyły od dawana, ale co innego podejrzewać, a co innego wiedzieć. Zdemaskowanie trolla stało się niezwykle kłopotliwe i uderzyło w „koalicję 13 grudnia”. Kopania wyzwał i oczerniał nie tylko Kaczyńskiego i PiS, ale poniewierał też między innymi Szymona Hołownię.

Podobne działania podejmował wobec „Partii Razem” o czym natychmiast przypomniał Adrian Zandberg.

Kopanię i jego odpłatne „popisy” obserwowało wielu prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej z Donaldem Tuskiem, Borysem Budką i ministrem Kierwińskim na czele. Z tym większą satysfakcją suchej nitki nie tylko na działalności Bartosza Kopani vel Pablo Morales, ale też na władzach PO, nie zostawił Szymon Hołownia.

Jeżeli ktoś robił takie rzeczy za pieniądze, ktoś za takie rzeczy płacił, to jest to jakiś rodzaj frajerstwa. PiS robi to zupełnie bezpłatnie i nie musi wydawać na to 300 tysięcy. Jak my mieliśmy 300 tysięcy złotych w trakcie kampanii to wydaliśmy to na organizację spotkań z ludźmi w całej Polsce. (…) Dzisiaj patrzę na te doniesienia z jednej strony z przerażeniem, że hejt i nienawiść mogą być obecne w debacie publicznej, bo wiemy że na koniec dnia one zabijają. Natomiast z drugiej strony się z tego śmieję, bo jeśli ktoś musi ubiegać się do takich form walki politycznej, to źle o nim świadczy – Szymon Hołownia na konferencji w Sejmie.

Wcześniej Szymon Hołownia odnosił się do ataków Włodzimierza Czarzastego, co oznacza, że w ostatnich dniach doszło do całej serii zgrzytów w „koalicji 13 grudnia” i dzieje się to zaledwie po trzech miesiącach rządzenia. Gdy na dobre ruszy kompania wyborcza, należy się spodziewać kolejnej wymiany uprzejmości i powoli można formułować pytanie, jak długo koalicja przetrwa.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!