Foto: DAVID STANWAY / Reuters

Chiny od samego początku pandemii CVID-19 były podawane jako wzorzec radzenia sobie z wirusem, poprzez bardzo ostre, ale jak się wydawało skuteczne restrykcje. Wszystko wskazuje, że chińskim władzom przestało się wydawać i zaczęło uświadamiać, jak bardzo się pomyliły w polityce „zero Covid”. Po licznych protestach w wielu miastach, które jak na Chiny może nie porażały frekwencją, bo mówimy o zaledwie kilkudziesięciu tysiącach, rząd Xi Jinpinga po cichu zmienił kurs. W ostatnim czasie w Chinach nie nastąpił żaden znaczący spadek infekcji, a mimo to w transporcie publicznym zniesiono obowiązek okazywania testów PCR.

W całych Chinach coraz więcej otwiera się barów i restauracji i po raz pierwszy przynajmniej cześć Chińczyków w określonych przypadkach może izolować się w domu, podczas gdy do tej pory mieli się zgłaszać do ośrodków kwarantanny. Zakres zmian i ich skala różni się znacznie w zależności od regionu. Na przykład w południowo-wschodniej prowincji Zhejiang całkowicie zniesiono regularne testy, wyjątek stanowią osoby wykonujące określone zawody, na przykład pielęgniarki. Z kolei prowincja Shandong na wschodzie Chin nie będzie już wymagać testów na przejazd autostradą, a centralna prowincja Henan zniosła testy PCR dla mieszkańców osiedli. Podobne złagodzenie ma miejsce również w ogromnych miastach Szanghaju, Wuhan, Chongqing, Guangzhou, Shenzhen i Chengdu.

O przywróceniu stanu sprzed pandemii póki co nie mam mowy, ale „ciche zmiany” i obniżenie wysokiego poziomu restrykcji są faktem. Prawdopodobnie jest to nowy pomysł chińskich władz na wyciszenie protestów, jednak znacznie ważniejsze jest wychodzenie z samobójczej polityki „zero Covid”. Chiński pomysł miał uderzać gospodarczo w inne kraje, jednak trafił rykoszetem w krajową gospodarkę. Kryzysu, czy załamania gospodarczego w Chinach jeszcze nie odnotowano, ale liczba zamkniętych przedsiębiorstw zaczynała przekładać się na wskaźniki makroekonomiczne. Xi Jinping nie tyle przejął się losem Chińczyków, co zrozumiał, że polityka „zero Covid” wyczerpała swoje możliwości i zaczyna przynosić więcej strat niż korzyści. Ciekawe w tym wszystkim jest to, że refleksja pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie, bo jeszcze kilka tygodni temu Xi Jinping wystąpił w Wielkiej Hali Ludowej podczas Kongresu Partii Komunistycznej i z całą mocą oświadczył, że nie będzie zmiany politycznego kursu w odniesieniu do pandemii COVID-19.

Działo się to przed pożarem wieżowca w Urumczi, w którym zginęło 10 osób i właśnie ta tragedia przelała czarę goryczy i wywołała falę protestów. W mediach społecznościowych za śmierć ludzi obwiniano politykę „zero Covid” i tym samym władze chińskie. Restrykcje covidowe zdaniem milionów Chińczyków miały utrudniać akcję straży pożarnej i blokowały drogi ewakuacyjne dla mieszkańców. Rząd temu zaprzeczał, jednak ludzkie emocje wzięły górę, co doprowadziło do cichej zmiany kursu. W samym Urumczi, stolicy zachodniego regionu Sinciang, ponownie otworzyły się supermarkety, hotele, kina i siłownie. Najwyraźniej nawet chiński reżim zrozumiał, że z reżimem niebezpiecznie jest przesadzać.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

2 KOMENTARZE

  1. Reakcje na panski filmik o zaostrzaniu prawa drogowego i poparcie dla faszystowskich metod pokazuja dlaczego jestesmy w Polsce skazani na wieczne bycie poniewieranymi.
    A dajmy na to za tydzien pojawi sie niczym na amerykanskich filmach snajper ktory co pare dni sobie kogos uceluje. I bez wyjatkow co do plci, wieku, tego czy zabity byl wtedy w pracy, na zakupach czy relaksowal sie w parku badz na koncercie.
    Znowu lud bedzie blagal na kolanach o lockdowny, zamykanie polowy gospodarki, szkol, przedszkoli i dzwonil na milicje widzac potencjalnych o “siewcow smierci”

  2. … i nie wykluczone ze wrocilby temat zaostrzania prawa do posiadania broni, pomimo ze mamy jednej z najostrzejszych przepisow w Europie.
    Ci co najbardziej wycieraja sobie morde patriotyzm konsekwentnie maja Polakow za podludzi i najwiekszych kretynow.