Foto: Łączy nas Piłka

Politycy uwielbiają ocieplanie wizerunku, do czego najczęściej wykorzystują dzieci, ale kochają też blask sukcesu, bo przy tym można się ogrzać. Co prawda sukces reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata w Katarze, każdy kibic znający jako tako historię polskiego futbolu, weźmie w duży cudzysłów, ale polityk nie z takiego deszczu zrobi słońce. Matusz Morawiecki jest specjalistą od podobnych przemian, on potrafi godzinami opowiadać o bujności zieleni, stojąc na środku pustyni. Znany jest również z tysiąca obietnic i jedną taką miał złożyć kadrze Polski przed wylotem do Kataru.

Portal Wirtualna Polska twierdzi, że w niezależnych źródłach potwierdził deklarację Morawieckiego i okoliczności jej złożenia, co miało wyglądać następująco:

Szef rządu spotkał się z piłkarzami tuż przed ich wyjazdem na mistrzostwa. Podczas rozmowy z jego ust padła obietnica, że jeśli reprezentacja wyjdzie z grupy, otrzyma premię w wysokości co najmniej 30 mln zł. Pieniądze najprawdopodobniej mają trafić nie do PZPN, a bezpośrednio do członków drużyny, tj. piłkarzy, selekcjonera i całego sztabu.

Jak wiemy, polscy piłkarze zrządzeniem losu i całej serii darów spadających z nieba, wydostali się grupy C, oznacza to, że wypadałoby z naszych kieszenie wydobyć te 30 „baniek” i przekazać „orłom”. Pewnie wielu rodaków, w tym kibiców przede wszystkim, zawyje teraz z bólu, złości i bezsilności, ale jeszcze warto powstrzymać tę falę naturalnych emocji. Biorąc pod uwagę fakt, że obietnicę złożył premier Mateusz Morawiecki, jej realizacja ma pełne szanse wyglądać tak, jak wyglądała gra polskich piłkarzy na katarskich stadionach. Wirus był w odwrocie, gdy zaszła taka potrzeba, to i premia spokojnie wrzuci wsteczny bieg przy pomocy politycznego lewarka.

Niestety inna premia bez względu na polityczne otoczenie i uwarunkowania zostanie wypłacona. W kasie PZPN znajduje się 13 milionów dolarów, co po obecnym kursie daje 44,4 miliona złotych. Zawrotna suma jest składową dwóch piłkarskich bojów, pierwszym to awans na MŚ w Katarze i tutaj z kasie PZPN znalazło się 9 milionów dolarów. Pozostałe 4 miliony piłkarze skasowali za rozegranie czterech meczów na MŚ, z czego trzy mecze wypalały matryce telewizorów i oczy kibiców. Dobra informacja jest taka, że tylko połowa tej sumy trafi do piłkarzy, ale to i tak wypada po około 1,1 miliona na grajka.

Ciężko pracującym Polakom nie pozostaje nic innego, jak tylko kibicować Mateuszowi Morawieckiemu, aby popisał się swoją ulubioną zagrywką polityczną i nie dotrzymał obietnicy. Wypłata premii za fuszerkę to specjalność polityków i gdyby jeszcze ta patologia przeszła na polską piłkę, to możemy wówczas liczyć wyłącznie na to, że Jan Furtok nauczy nowe pokolenia, jak się wygrywa jeden zero z San Marino.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!