Foto: https://idzpodprad.pl

Unijne przepisy pozwalające na wprowadzanie produktów spożywczych zawierających białko pozyskane od insektów, wbrew pozorom nie wywołały wielkiego sprzeciwu. Obecny rząd „Zjednoczonej Prawicy” nie poszedł w ślady rządu węgierskiego, który jako jedyny nie poparł nowych przepisów brukselskich biurokratów. PiS i koalicjanci obudzili się dopiero wówczas, gdy wybuchła afera z rekomendacjami C40 Cities, nawiasem mówiąc było to przebudzenie po kilku latach od publikacji tego „projektu”.

Absurdalne pomysły skrajnie lewicowej organizacji, prowadziły do ograniczenia i całkowitego wyeliminowania z diety białka zwierzęcego, jak również odbierały ludziom prawo do posiadania własnego samochodu. Wielu polityków prawicowych poczuło krew i zaczęła się kampania polityczna, czyli paplanina nacechowana najwyższymi wartościami, za którą nie poszły żadne konkrety. Do dziś prócz moralnych uniesień i wygłupów cytowanych poniżej, „Zjednoczona Prawica” nie wprowadziła żadnych regulacji pozwalających Polakom przynajmniej na wybór tego, co chcą, a czego nie chcą jeść:

Zupełnie inaczej wygląda to u naszych niedawnych przyjaciół, których dziś nazywa się „ruskimi onucami”. Węgrzy jak zwykle nie przejmują się tym, co mówi Unia i „postępowy świat”, ale dbają o swoje tradycje, tym razem kulinarne. Od 24 marca 2022 roku na każdym produkcie zawierającym przetworzone robaki musi być zamieszczony odpowiedni napis:

Uwaga! Ten produkt żywnościowy zawiera białko z owadów.

Przepisy za pomocą prostego rozporządzenia wprowadził minister rolnictwa István Nagy, który nie kryje swoich intencji i na jednym z portali społecznościowych powiedział wprost:

W ten sposób rząd chce chronić węgierskich konsumentów przed żywnością zawierającą białko owadów dopuszczone przez Brukselę.

Oprócz wyraźnej informacji wszystkie produkty tego typu mają trafić na oddzielną półkę i dopiero po spełnieniu tych warunków, sprzedawcy będą mieli możliwość ich oferowania. Ponadto firmy sprzedające przemielone insekty mają maksymalnie trzy miesiące na wprowadzenie w życie nowych przepisów, bo jak oświadczył István Nagy unijne pomysły “zagrażają tradycjom kulinarnym i żywieniowym” kultywowanym na Węgrzech.

Pewne jest zatem, że w Budapeszcie nie zjecie gulaszu z robakami, jeśli sobie tego nie życzycie, natomiast w Polsce politycy tradycyjnie mielą ozorem zamiast działać. Zatem uważajcie na to, co jecie i nie patrzcie na polityków „Zjednoczonej Prawicy”, których stać na steki, ponieważ „szarzy ludzie” będą zazwyczaj konsumować bigos albo groch z kapustą, czego nam „obóz patriotyczny” nawarzył pod dostatkiem.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ