Foto: Jakub Szymczuk/KPRM /PAP

Dziś, 18 listopada 2022 roku, w okolicach południa w podlubelskiej wsi Przewodów pojawili się ukraińscy goście, ale nie byli to uchodźcy, tylko funkcjonariusze służb mundurowanych Ukrainy. Na miejsce tragicznego zdarzenia, o którym mówi się w Polsce i na świecie od trzech dni, ukraińscy śledczy dotarli w asyście polskich policjantów i służby dyplomatycznej naszego kraju. Jaki jest cel i podstawa prawna tej gościnnej inspekcji? Tego nie jesteśmy w stanie powiedzieć, ponieważ komunikaty płynące z polskiej i ukraińskiej strony nie tylko są całkowicie sprzeczne, ale nie podają żadnych artykułów i paragrafów, jakie miały zostać zastosowane.

Strona ukraińska, czuje się jak u siebie w domu i za to serdecznie dziękuje Polakom, ale jednocześnie przedstawia całkowicie inną wersję wydarzeń, niż wstępnie ustaliły władze polskie, NATO i Pentagon.

Ukraińscy eksperci pracują już na miejscu tragedii w Przewodowie spowodowanej rosyjskim terrorem rakietowym przeciwko Ukrainie. Jestem wdzięczny stronie polskiej za umożliwienie im tego. Będziemy kontynuować naszą współpracę w sposób otwarty i konstruktywny, tak, jak robią to najbliżsi przyjaciele – wpis szefa ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeby, na portalu Twitter.

Z kolei po polskiej stronie trwają ustalenia, w jakim charakterze ukraińscy śledczy występują i po co właściwie przyjechali. Według doniesień medialnych Prokurator Krajowy Dariusz Barski rozmawiał o tym z prokuratorami ukraińskimi. W trakcie rozmów strona polska miała podkreślać, że postępowanie w sprawie tragedii w Przewodowie jest samodzielnym postępowaniem Prokuratury Krajowej i wspólny zespól śledczy nie jest brany w tej chwili pod uwagę, możliwe jest natomiast udostępnienie Ukrainie części materiału dowodowego.

Głos zabrał też wicepremier i Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak, który oświadczył, że:

Ukraińska strona zwróciła się oficjalnie do Polski o możliwość uczestniczenia w tych procedurach. Jest zgoda, natomiast muszą być zachowane przepisy, które o tym stanowią, gdyż toczy się śledztwo.

Ze słów ministra Błaszczaka wynika tyle, że nic nie wynika. Nikt nie wie jakie przepisy mają być zachowane i jakie przepisy w ogóle dały ukraińskim śledczym prawo do oględzin miejsca zdarzenia i zapoznania się materiałem śledztwa, które toczy się w trybie niejawnym. Biorąc pod uwagę wszystkie przedziwne okoliczności, a przede wszystkim stanowisko strony ukraińskiej, sprzeczne z ustaleniami polskimi i międzynarodowymi, nie możemy wykluczyć, że śledztwo ukraińskie pójdzie w kierunku ustalenia, dlaczego polski ciągnik zniszczył ukraińską rakietę.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!