Foto: Screen TVN24

Prezesem Narodowego Banku Polskiego jest Adam Glapiński, znany z wielu ekscentrycznych występów medialnych, które sprawiły, że prześmiewczo jest nazywany standuperem. Od kilku dni prezes Glapiński ma szanse awansować albo uzupełnić swoje kompetencje o nową umiejętność, tym razem związaną z obrazem i słowem pisanym. Z chwilą gdy na budynku NBP pojawił się wielki baner wyjaśniający kto jest odpowiedzialny za inflację i kto wpisuje się w narrację Kremla, społeczność internetowa zaczęła mówić o graffiti.

Jak widać na załączonym zdjęciu, po lewej stronie, widnieje olbrzymi napis:

GŁÓWNE PRZYCZYNY INFLACJI:

  1. Agresja rosyjska w Ukrainie
  2. Pandemia i jej skutki

Dla Polaków nie jest to nic nowego, bo dokładnie taką samą narrację przyjęli politycy „Zjednoczonej Prawicy” i od wielu miesięcy powtarzają te sama słowa. I skoro już mowa o narracji, to za jeszcze mniej oryginalny należy uznać komentarz umieszczony po prawej stronie baneru:

Obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla. 

Takich argumentów obywatele Najjaśniejszej Rzeczypospolitej nasłuchali się pod dostatkiem i trzeba przypomnieć, że zanim spora część Polaków została „ruskimi agentami”, to wcześniej byli płaskoziemcami odsyłanymi na oddział „kowidowy” do Bergamo.

O ile do stanowiska ekspertów zawsze należy podchodzić sceptycznie, szczególnie ekspertów ekonomicznych, to w tym przypadku trudno odmówić racji, że takie dzieło sztuki jest pionierską inicjatywą i próżno szukać podobnych banerów na budynkach innych narodowych banków. Ponadto w ostatnim czasie zmieniła się diagnoza przyczyn inflacji, wprawdzie były doradca Donalda Tuska i obecny premier Mateusz Morawiecki nadal mówi o „putinflacji”, ale już Jarosław Kaczyński i prezydent Andrzej Duda przyznają, że inflacja to także wynik rozdawania pieniędzy w czasie pandemii COVID-19.

Prezes Adam Glapiński zdaje się nie przejmować nowym trendem, który łagodzi dotychczasową propagandę i wystrzelił z własną inicjatywą, jakiej jeszcze w Polsce nie widzieliśmy. Byłoby jednak naiwnością sądzić, że to w jakimkolwiek stopniu zaszkodzi pozycji prezesa i zachwieje jego przysłowiowym stołkiem. Nie bez powodu na graffiti pojawiło się odniesienie do bezpodstawnej krytyki rządu, co daje żelazne alibi nie tylko prezesowi NBP, ale każdemu innemu urzędnikowi.

Tradycyjne pytania, kto za to wszystko zapłacił, także nie robią większego wrażenia na prezesie Glapińskim, bo ważne jest kto na tym wszystkim zyska i tutaj prezes na pewno będzie jednym z pierwszych beneficjentów. Polakom z kolei pozostaje słuchać bezkrytycznie zatroskanej ich losem władzy, a jak nie to iść na kowidowy, lecieć do Bergamo, tudzież maszerować na Kreml. Krytykantów i sabotażystów nam nie potrzeba, gdy wykuwa się twarda jak stal polska racja stanu.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!