Foto: Jacek Domiński /Reporter
O sporze sądowym Jarosława Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim pisaliśmy w oddzielnym artykule, ale dla przypomnienia krótko powtarzamy o co chodzi. Kaczyński prawomocnie przegrał proces o naruszenie dóbr osobistych, a jego wniosek o zawieszenie wyroku i tym samym publikacji przeprosin, został oddalony. W związku z tym Sikorski, zgodnie z prawem, złożył wniosek o zabezpieczenie ponad 700 000 zł na koszt publikacji przeprosin i sąd wniosek uwzględnił.
Spór prawny bardzo szybko przeniósł się na polityczny front, Kaczyński zaczął mówić o bankructwie i sprzedaży domu, ale wtedy bardzo zaskakującą propozycję złożył Sikorski.
Uważam, że kary za zniesławienie powinny być dotkliwe ale nie rujnujące.
Jeśli Kaczyński wpłaci 50,000 złotych na siły zbrojne Ukrainy to odstąpię od domagania się przeprosin za nazwanie mnie zdrajcą dyplomatycznym. https://t.co/ilbVYIR1EI— Radosław Sikorski MEP 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) December 21, 2022
Prezes PiS nie skorzystał z tej oferty, która nie zawierała żadnych elementów upokorzenia, za to postanowił uruchomić całą machinę legislacyjną, aby zmienić przepisy pod swój niekorzystny wyrok i tak przegłosowano, jakżeby inaczej, “lex Kaczyński”. Skandal?! Jeśli chodzi o intencje i motywacje, to zdecydowanie tak, ale sama nowelizacja zawiera jeden bardzo ważną zmianę, którą bez względu na orientację polityczną człowiek rozsądny powinien poprzeć. Konkretnie chodzi o dodany § 4 w art. 1050 k.p.c. Przepis zmienia sposób egzekucji czynności niezastępowalnej, a po ludzku mówiąc chodzi o to, że w sprawach o naruszenie dóbr osobistych dłużnik uchylający się od publikacji oświadczenia w odpowiedniej treści i formie, będzie ukarany grzywną do 15 000 zł i dodatkowo na koszt dłużnika sąd nakaże zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszenia zgodnego z wyrokiem.
Nowe zasady egzekucji są korzystne nie tylko dla Kaczyńskiego, chociaż jest to nowelizacja zdecydowanie napisana pod prezesa PiS. Kary za naruszenie dóbr osobistych, znieważenie, czy zniesławienie to konieczność, ale zasądzanie w takich sprawach 700 000 zł, to nie jest normalna sytuacja i grozi cenzurą prewencyjną. Kara ma ostrzegać, wychowywać, ale nie niszczyć zawodowo i prywatnie, czyli doprowadzać do bankructwa. Zresztą dokładnie takich samych argumentów, i słusznie, użył Radosław Sikorski.
Mamy w tej całej sprawie dość rzadkie zjawisko, kiedy to niskie pobudki doprowadzają do dobrej zmiany, wprowadzonej przez „dobrą zmianę”. Nie wszystkie osiągnięte cele uświęcają środki, jednak w tym przypadku można się o taką ocenę pokusić.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!