Foto: Portal "X"

Nie jest żadną tajemnicą, że „Zjednoczona Prawica” największe problemy ma ze zjednoczeniem, a główni przeciwnicy toczący bitwy w ramach frakcji, to Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. Z powodu poważnej choroby i wręcz walki o życie, Zbigniew Ziobro od dłuższego czasu w partyjnych bojach nie bierze udziału, ale dzielnie zastąpił go Patryk Jaki i na stanowisku szefa partii i na froncie walk. Wiadomo jednak, że nic tak nie łączy rywali, jak wspólny wróg i na tym polu najmocniej bije się Roman Giertych.

Były wicepremier i minister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego był jednym z większych prawicowych radykałów, dość powiedzieć, że przewodniczył zarówno wskrzeszonej Młodzieży Wszechpolskiej, jak i Lidze Polskich Rodzin, która swego czasu uchodziła za ulubioną formację Ojca Tadeusza Rydzyka. Po tym, jak Jarosław Kaczyński jednocześnie wykluczył z polskiej polityki Samoobronę i LPR, Roman Giertych poprzysiągł zemstę i zaczął realizować plan od zmiany orientacji politycznej. Z dnia na dzień popularny „Koń” wyszedł z „Radia Maryja” i wszedł do studia TVN, dzięki czemu z „prawicowego oszołoma” awansował na światłego Europejczyka.

Od 2007 roku Roman Giertych starał się też na wszelkie sposoby powrócić do polityki i miało mu w tym pomóc prawne reprezentowanie rodziny Tusków. Giertych był i jest pełnomocnikiem, co najmniej dwóch Tusków: Donalda i syna. Pomimo tych wszystkich wysiłków i zabiegów pan mecenas ponosił same porażki w czasie kolejnych wyborów, a na dodatek prokuratura postanowiła mu postawić zarzuty w sprawie o wyłudzenie ponad 90 milionów złotych. Wówczas Roman Giertych wpadł na genialny pomysł, najpierw zemdlał w domu podczas przeszukania, potem udawał nieprzytomnego w szpitalu, gdzie prokurator po konsultacji z lekarzami odczytał mu listę zarzutów.

W całej historii polskiej polityki chyba nikt inny tak się nie skompromitował i nie wykazał, najłagodniej mówiąc, barkiem odwagi. Tymczasem dopiero po tej kompromitacji Giertychowi udało się zdobyć mandat posła i to z ukrycia, bo z obawy przed działaniami prokuratury pan mecenas uciekł do Włoch i tam się zakamuflował. Ze strachu przed konsekwencjami prawnymi Giertych w czasie kampanii nie wrócił do Polski i nie spędził jednej sekundy z wyborcami. Nie przeszkodziło to jednak „dzielnemu” Romanowi masowo produkować zawiadomień do prokuratury i pisać na portalu „X”, jak ewentualni podejrzani trzęsą portkami.

Najnowsza aktywność donosicielska Giertycha dotyczy zawiadomienia w sprawie Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego.

Jest niemal pewne, że ani Roman Giertych, ani żaden z pracowników jego kancelarii nie byłby w stanie podać liczby zawiadomień do prokuratury, które na przestrzeni ostatnich lat w ramach politycznej zemsty zostały złożone. Praktycznie nie ma tygodnia, aby media nie informowały o aktywności pana mecenasa w tym obszarze, ale to bardziej świadczy o ślepej zemście politycznej, niż o prawnej skuteczności. Roman Giertych swoją aktywnością robi sporo dobrego dla „Zjednoczonej Prawicy”, bo jednoczy ją bardziej niż sam Jarosław Kaczyński.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!