Foto: Kira Hofmann / dpa

Wczoraj, 1 maja 2023 roku, mieliśmy w Polsce dwa duże wydarzenia, które przesłoniły nam obraz wydarzeń na świecie. Pierwszym było „robotnicze święto”, drugim rocznica wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jedno i drugie najgłośniej świętowała lewica, a w tym czasie Niemcy bez większej pompy postanowili, że 1 maja wyłączą aplikację „Corona-Warn-App” ostrzegającą przed najgroźniejszym wirusem na świecie.

Rządowa aplikacja, według rządowych statystyk, była w użyciu miliony razy, ale od wczoraj już żaden Niemiec nie poinformuje innych Niemców, że ma pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Właściwie to uprzedzić będzie mógł, ale musiałby zadzwonić kilkadziesiąt milionów razy albo przesłać tyle samo SMS-ów, bo za pomocą aplikacji alarmu nie podniesie. Tym samym Niemcy od wczoraj korzystają z pełnej swobody i wolno im spotykać w grupach, które dotąd określano jako „obciążone ryzykiem zarażenia”. Jest to możliwe przede wszystkim dlatego, że w ocenie niemieckich władz zachorowania na Covid-19 przestały stanowić śmiertelne zagrożenie, bo nastąpiło „odprężenie”.

Skutkiem „odprężenia” jest między innymi i to, że aktualnie aplikacja nie funkcjonuje zgodnie ze swoim przeznaczaniem, a od 1 czerwca zostania „uśpiona”. Ciekawostką jest to, że w użyciu pozostanie funkcja pozwalająca na okazywanie tak zwanych elektronicznych świadectw szczepień przeciw COVID-19. Dla wielu osób swego czasu był to powód do dumy i nawet wyższości, jednak teraz jest to tylko i wyłącznie gadżet, ponieważ w Niemczech i prawie na całym świecie okazywanie „świadectw” nie jest wymagane.

Wygaszenie aplikacji dało jej twórcom okazję do pochwalenia się statystykami, które przez ponad dwa lata były codziennością pandemii koronawirusa. Aplikację uruchomiono 16 czerwca 2020 roku i od tego dnia została pobrana 48 mln razy, ale aktywnie korzystało z niej  około 35 mln Niemców. Statystyki twórców aplikacji mówią też o 9 milionach osób z pozytywnym wynikiem testu i 270 milionów ostrzeżeń wysłanych przez zakażonych.

Dla Niemców, którzy nie będą potrafili się rozstać z aplikacją, rząd przygotował funkcję specjalną, w postaci przekierowania do aplikacji ostrzegawczej „Nina” Federalnego Urzędu Ochrony Ludności i Pomocy w Sytuacjach Klęsk Żywiołowych. Z kolei niemieckie ministerstwo zdrowia poinformowało, że w przypadku powrotu pandemii aplikacja w każdej chwili może być reaktywowana.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!