Foto: @f_minuit / Twitter

Jeszcze kilka lat temu większość polityków zachodnich, szczególnie lewicowych, z kpiną i obrzydzeniem podchodziła do diagnoz społecznych wygłaszanych przez Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana w odniesieniu do fali imigracji. Politycy niemieccy i francuscy stali na czele krytyków i domagali się siłowego narzucenia Węgrom oraz Polsce „europejskich standardów”. Na szczęście nic z tego nie wyszło i co więcej coraz więcej przywódców krajów UE po cichu przyznaje rację Polsce i Węgrom.

Zanim do tego doszło byliśmy świadkami wielu propagandowych obrazków i cenzury nieprawomyślnych poglądów. Symbolem ślepoty europejskich polityków i społeczeństw była wizyta Macrona na Saint-Martin, która miała miejsce w 2017 roku. Prezydent Francji wybrał się na tę wyspę po huraganie i obiecał szybką odbudowę po zniszczeniach. Dla wielu mieszkańców stało się to okazją do zrobienie wspólnego zdjęcia, a jedno z nich, załączone do artykułu, obiegło cały świat. Na osobliwym i dwuznacznym zdjęciu widać jak potencjalny imigrant pokazuje Francji środkowy palec, ale wówczas nie zrobiło to większego wrażenia ani na prezydencie, ani na Francuzach.

Dopiero gdy zamknięte strefy i całe dzielnice, gwałty, przemoc, płonące samochody i rozboje, stały się codziennością w wielu państwach UE, znacząco zmieniło się nastawienie do imigrantów muzułmańskich z Azji i Afryki. Kryzys zaszedł tak daleko, że dziś prezydent Francji Emmanuel Macron naśladuje Jarosława Kaczyńskiego i chce zorganizować referendum w sprawie ograniczenia imigracji. Pomysł spotkał się euforyczną reakcją Francuzów, przeprowadzony sondaż wskazuje, że aż 65 procent citoyens (obywateli) popiera referendum. Prace są do tego stopnia zaawansowane, że projekt przeprowadzenia głosowania ma trafić do francuskiego parlamentu.

W przeciwieństwie do Polski pytanie referendalne popierają prawie wszystkie formacje polityczne, w tym największe partie opozycyjne: Republikanie i Zjednoczenie Narodowe.
Dzieje się tak dlatego, że zdecydowana większość Francuzów chce ograniczenie imigracji, i lawinowo zmienili swój stosunek do tego problemu społecznego, gdy wybuchły zamieszki pomieszane z niezliczonymi aktami wandalizmu. Do tych tragicznych wydarzeń dochoszło na przełomie czerwca i lipca, a ich podłożem było zastrzelenie przez policję 17-letniego Nahela w Nanterre na przedmieściach Paryża.

W dosłownym podpalaniu Paryża i kilku innych francuskich miast brali udział prawie wyłącznie imigranci. Zaraz po zamieszkach 71 proc. Francuzów domagało się ograniczenia imigracji, a 59 proc. chciało zaostrzenia ustawy imigracyjnej w najkrótszym możliwym czasie. Bez wątpienia te okoliczności i nastroje społeczne miały kluczowy wpływ na decyzję władz francuskich, które są do tego stopnia zdeterminowane, że premier Elisabeth Borne zapowiedziała pozaparlamentarne uregulowanie przepisów, w przypadku próby zatrzymania zamian lub obstrukcji przez parlament.

Jak widać istnieje sporo podobieństw pomiędzy prawicowym rządem w Polsce i lewicowym we Francji i sporo różnic pomiędzy francuską i polską opozycją. Jest też zasadnicza różnica dotycząca skali problemu. W Polsce, pomimo ostatnich doniesień o korupcji związanej z udzielaniem wiz, imigranci nadal stanowią niewielki odsetek, we Francji jest ich ponad siedem milionów, czyli 10,3 proc. całkowitej liczby ludności.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!