Foto: Screen YouTube

Szymon Hołownia bez wątpienia przeżywa swoje pięć minut w polityce, ale bardzo mocno też walczy na tym froncie, który dla polityków niemal zawsze jest polem klęski. W dawnych czasach mawiało się, że muchę i polityka można zabić gazetą, dziś wiadomo, że równie skuteczną bronią jest ludzki śmiech. Kariera Marszałka Sejmu Szymona Hołowni zaczęła się śmiesznie, bo nawet zaszczytny tytuł zmienił się w groteskową zbitkę „marszałek rotacyjny”. O ile to preludium nie do końca było pomysłem samego Hołowni, o tyle dalej widzieliśmy same autorskie śmieszności.

W pierwszych słowach po objęciu stanowiska Szymon Hołownia w swoim epickim stylu zapewniał, że Sejm stanie się miejscem otwartym dla obywateli, poważnym w odbiorze społecznym, ale jednocześnie będzie kinowo z dużą dawką popcornu. Pierwsze chwile spędzone na urzędzie rzeczywiście przyniosły nowemu marszałkowi sporo rozgłosu, a kino z metafory przekształciło się w autentyczne sejmowe seanse wyświetlane w warszawskiej „Kinotece”. Jednak szybko zaczęły się schody i coraz mniej mówiło się o kinie, bo do Sejmu wrócił stary dobry cyrk. W wyniku bezprawnych decyzji Szymona Hołowni podjętych w sprawie posłów Wąsika i Kamińskiego, Sejm z miejsca otwartego stał się miejscem zamkniętym i to na cztery spusty.

Znikną szpecące Sejm policyjne barierki, bo dość już tych barier nastawiano między nami – krzyczał w listopadzie 2023 roku na sali plenarnej Szymon Hołownia i w tym samym czasie służby demontowały „sejmowe zasieki”. Minęło dwa miesiące i 11 stycznia 2024 roku barierki ponownie stanęły przed Sejmem, żeby chronić święte miejsce demokracji przed „Wolnymi Polakami”. W tym dniu PiS zapowiedziało protest w związku z siłowym i bezprawnym przejęciem TVP oraz bezprawnym aresztowaniem posłów Kamińskiego i Wąsika. Wtedy też zapadła decyzja o przywróceniu rotacyjnego ogrodzenia wokół Sejmu i tak tę decyzję wyjaśniła Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Marszałka Sejmu Szymona Hołowni.


Uczciwie trzeba przyznać, że rzeczywiście po marszu protestacyjnym PiS zapora zniknęła, ale chwilę potem Szymon Hołownia w ramach „otwartego Sejmu” zamknął wejście główne do budynku i ustawił kordon Straży Marszałkowskiej, aby uniemożliwić wejście wyżej wspomnianym posłom. Koniec śmieszności? Nic podobnego, minęły kolejne tygodnie i znów przed Sejm wróciły barierki, aby ochronić władzę ustawodawczą przed kontaktem z protestującymi rolnikami, z czego tym razem Szymon Hołownia tak się tłumaczy:

Policja zwróciła się do nas w ubiegłym tygodniu o to, żebyśmy pozwolili na zamontowanie takich barierek, nie daliśmy zgody na to, nasza decyzja była odmowna. Jeszcze nie wymieniłem dziś opinii w tej sprawie z ministrem Jackiem Cichockim, ale zakładam, że nic się w tej sprawie nie zmieniło. Nie obawiamy się rolników, którzy będą tutaj protestować. Spodziewam się, że protest przebiegnie spokojnie i nie ma powodów, żeby w ten sposób reagować, chyba, że w ocenie bezpieczeństwa coś się zmieniło, że policja ma jakieś nowe informacje – Szymon Hołownia na konferencji w Sejmie.

Ze słów pana Szymona Hołowni wynika dość jasno, że nie ma on posłuchu w Policji, która niewiele sobie robi z podjętych przez Marszałka Sejmu decyzji. Pytanie, czy przedstawiona wersja wydarzeń jest prawdziwa, to już robota dla dziennikarzy, ale jedno jest pewne. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia coraz częściej pada ofiarą własnej śmieszności i co więcej, większość żartów na swój temat osobiście stworzył i rozpowszechnił. Rotacyjne barierki stają się symbolem rotacyjnej kadencji Szymona Hołowni.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!