Foto: Youtube
W Polsce obserwujemy wiele fenomenalnych zjawisk, a jednym z nich są samozwańczy zbawcy narodu, którzy pojawiają się dość regularnie razem z fundacjami i komitetami wyborczymi. Miał Polskę zabawiać Zbigniew Stonoga, ale niestety trafił do więzienia, zbawcą miał być też “antysystemowy” muzyk Paweł Kukiz, jednak ten z kolei trafił do PSL, potem do PiS. W tej chwili najmodniejszym zbawcą narodu jest inż. Krzysztof Tytko, który obiecuje Polakom złote góry i z całych sił tych złotych gór broni. Nowy mesjasz nie rożni się specjalnie od poprzedników, odkrywa to co „system ukrył”, „otwiera oczy Polakom”, no i przede wszystkim przestrzega:
Po cichu dokonuje się przejęcie naszych największych bogactw narodowych, czyli zasobów naturalnych, które skrywa nasza ziemia.
Złowieszcze proroctwo zostało rozwinięte na ulubionej platformie proroków i kto ma końskie zdrowie, plus 30 minut życia do zmarnowania, może obejrzeć wersję epicką.
Dla tych, którzy ciężko pracują i nie mają kiedy zająć się poszukiwaniem złotych garnców pod staropolskim dębem przygotowaliśmy skrót. Pan inżynier twierdzi, że mamy trylion złotych do podziału we wszelkich możliwych bogactwach, trzeba to tylko wykopać z ziemi i podzielić sprawiedliwie. W nagraniu pojawia się nawet wstępny szacunek, inżynier Tytko policzył, że na głowę wypada po 5 milionów, ale… Niestety nic z tego nie wyjdzie, bo Orlen chce przejąć PGNiG, co oznacza, że nowa firma pójdzie w obce ręce. Dalej pan Tytko twierdzi, że Orlen jest bez przyszłości, ponieważ od 2035 roku wszystkie samochody będą elektryczne i produkty ropopochodne przestaną mieć znaczenie. Jednocześnie inżynier utrzymuje, że PGNiG jest spółką o najwyższym potencjale, ponieważ mamy w Polsce olbrzymie pokłady ropy, które tylko wystarczy wydobyć! I? Wlać do samochodów elektrycznych? Podobnych wywodów w filmiku, który z nadzieją obejrzało ponad milion Polaków, jest znacznie więcej, my przytoczymy jeszcze jeden, ale za to najważniejszy.
Inżynier Krzysztof Tytko z Obywatelskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych utrzymuje, że przejęcie PGNiG przez Orlen oznacza utratę kontroli Skarbu Państwa nad spółką PGNiG, a Orlen wykupi i przejmie obcy kapitał, w następstwie zabierze nam trylion w złocie, węglu i ropie. A jakie są fakty? W największym skrócie dokładnie odwrotne!
PKN Orlen w tej chwili nie jest kontrolowany przez Skarb Państwa, ponieważ Skarb Państwa ma zaledwie 36% udziałów, natomiast w PGNiG państwo posiada około 70% udziałów i ta wartość po fuzji da około 16% kapitalizacji PKN Orlen. Z prostego rachunku wynika, że Skarb Państwa zgarnie 52% udziałów, czyli przejmie pełną kontrolę, nie tylko nad PGNiG, ale nad Orlenem, czego wcześniej nie było. Ponadto ani jedna akcja PGNiG i Orlen należąca do Skarbu Państwa nie zostanie sprzedana, jedyne akcje w obrocie giełdowym to te, które już należą do innych inwestorów. O tym czy posiadacze akcji, w tym zagraniczni, będą otrzymywać dywidendę, decyduje wyłącznie zarząd spółki Orlen, czyli Skarb Państwa. Poza wszystkim dywidenda to normalna praktyka w każdej spółce akcyjnej i nie ma nic wspólnego z przejęciem naturalnych zasobów, ale jest nagrodą dla akcjonariuszy od wypracowanych zysków.
Na fuzji PGNiG i Orlenu Polska nie tylko nic nie straci, ale odzyska kontrolę nad Orlenem, który stanie się jedną z największych spółek paliwowych w Europie. Spółka ta będzie zarządzać wydobyciem, przetwarzaniem i magazynowaniem paliw. Oczywiście w dowolnej chwili, jak wszystko, co zostało w Polsce sprzedane za bezcen, będzie można oddać Orlen obcemu kapitałowi, ale to jest decyzja polityczna i możliwa w każdej konfiguracji, z fuzją, czy bez.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!