O potędze słów Jarosława Kaczyńskiego mogliśmy się przekonać niejednokrotnie. Do kanonu skali potęgi przeszła „jamajska prasa”, którą rozreklamował Bronisław Komorowski. Znane są też inne wskaźniki, jak „niepokój w Białym Domu”, czy „strzelające korki od szampana na Kremlu”. Tym razem potęga słów Kaczyńskiego odbiła się szerokim echem po biurokratycznych murach Brukseli.
Kilka dni temu prezes PiS ostrzegał Polaków, że w krajach zachodnich istnieje zakaz zbierania grzybów i w ogóle wchodzenia dla lasów, w większości prywatnych. Jednocześnie polityk dał do zrozumienia, że takie same przepisy usiłuje w Polsce wprowadzić Unia Europejska. Do wypowiedzi Kaczyńskiego odniosło się już całe spektrum ekspertów i autorytetów, a teraz przyszedł czas na Komisję Europejską. Głos w sprawie zabrał rzecznik Komisji Europejskiej Adalbert Jahnz, który stwierdził, że wszystkie przepisy dotyczące kwestii poruszonej przez prezesa PiS zawarte są w strategii leśnej UE, po czym przedstawił fragment tej strategii:
(…) aby czerpać korzyści z produktów niedrzewnych dla społeczności wiejskich w obszarach leśnych i wspierać organizacje producentów, Komisja będzie promować opracowanie skoordynowanych i zintegrowanych regionalnych, krajowych i poniżej szczebla krajowego programów dotyczących zrównoważonej produkcji niedrzewnych produktów leśnych.
Prawda, że wszytko jasne? Czy jednak może nie za bardzo? O ile przekaz Kaczyńskiego wielu wydawał się śmieszny, o tyle przekaz rzecznika KE należy uznać za tragikomiczny. Gdyby do tej wypowiedzi nie było instrukcji w postaci słów Kaczyńskiego, to w ogóle nikt, prócz członków KE, nie wiedziałby o co chodzi. Przypomnijmy zatem co takiego powiedział Kaczyński.
W UE nagminnie łamane jest prawo. Jest prowadzony projekt europejski. Mielibyśmy iść spod jednego buta ze Wschodu, pod drugi but, z Zachodu. Weźcie państwo przykład: lasy. Polskie lasy to ogromny zasób finansowy. To możliwość zaciągnięcia pod ich zastaw ogromnych kredytów. To bardzo łakomy kąsek, który już chcą nam wyrwać. Pozwolimy na to? To nasza własność. I wolność. U nas lasy są otwarte, możemy na grzyby.
Cała wypowiedź jest jasna i czytelna, co więcej pierwsze zdanie zostało wielokrotnie potwierdzone poprzez tak zwane podwójne standardy, w których takie kraje jak Polska, czy Węgry są traktowane zupełnie inaczej niż Niemcy i Francja. Można Kaczyńskiemu zarzucać wiele, w tym uprawienie demagogii na potrzeby kampanii, ale przynajmniej każdy jest w stanie zrozumieć o czym on mówi i z tego co mówi da się wyłowić podstawowe fakty, oddzielając je od opinii. Ze słów rzecznika KE wynika tyle, że słowa Jarosława Kaczyńskiego trzeba traktować bardzo poważnie.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!