Wczoraj w centrum Pragi odbył się kolejny już protest przeciw rządom Petra Fiali. Organizatorem ulicznego marszu jest jedna z nowszych partii na czeskiej scenie politycznych. „Prawo, Szacunek, Fachowość” (PRO), która dopiero ubiega się o wejście do parlamentu. Protest zorganizowano pod hasłem: “Czechy przeciw ubóstwu” i sami organizatorzy twierdzą, że uczestniczyło w nim nawet 100 tysięcy ludzi.
Prócz walki z ubóstwem, demonstranci domagali się też zmiany polityki wobec Ukrainy i ta w ich ocenie powinna polegać na wstrzymaniu wojskowego wsparcia i rozpoczęciu rozmów pokojowych. Gdy uczestnicy protestu dotarli do siedziby rządu, utworzyli wokół niej łańcuch i wykrzykiwali hasła nawołujące do dymisji premiera oraz całego rządu Petra Fiali.
Lider PRO Jindrzich Rajchl na wiecu i w późniejszych wypowiedziach medialnych najdobitniej podkreślał, że „Czesi muszą odzyskać Czechy dla siebie”. Jednocześnie gwarantował, że organizowane przez niego protesty mają pokojowe przesłanie i jest nim miłość oraz pozytywne myślenie.
Z ostrożnością politycy PRO podchodzą też do konfliktu na Ukrainie. Czeskie media i partia rządząca najczęściej przedstawiają PRO jako prorosyjską bojówkę i populistów, którzy na wzburzeniu emocji społecznych chcą dojść do władzy. Jindrzich Rajchl w kontrze zwrócił uwagę, że uczestnicy protestu opowiadają się za pokojem i nie występują po żadnej ze stron konfliktu.
Na poparcie tej tezy i taktyki neutralności politycznej, w czasie demonstracji pojawiło się retoryczne pytanie moderatora, czy wśród uczestników demonstracji są osoby popierające Rosję, na co tłum zgodnie odkrzyknął “Nie”. Z drugiej strony nie zabrakło haseł antyeuropejskich i antyamerykańskich:
Republika Czeska nie może być wasalem ani Brukseli, ani Waszyngtonu!
Demonstranci i przedstawiciele partii PRO krytykowali także bierność rządu premiera Fiali w sprawie drożyzny, domagali się także rozmów z ministrami i samym premierem. Gdyby rząd nie wyraził zgody na dialog społeczny, odpowiedzią ma być strajk generalny w całym kraju.
Największe niezadowolenie Czechów związane jest z brakiem rewaloryzacji emerytur i zapowiedzią podniesienia stawek podatku VAT, co może się Polakom wydawać znajome. Prawie takie same decyzje w sowim czasie podjął rząd Donalda Tuska, tylko brak rewaloryzacji został zastąpiony podniesieniem wieku emerytalnego i dobrze się to dla Tuska nie skończyło.
Ostatnim zarzutem kierowanym pod adresem rządu i związanych z nim mediami, była cenzura. Zwolennicy PRO szeroko komentowali w mediach społecznościowych całe wydarzenie, publikowali zdjęcia i filmiki pokazujące frekwencję. Przy większości publikacji pojawiały się oskarżenia o blokowanie informacji na temat protestu i stosowanie cenzury przez media głównego nurtu.
Porównując czeskie protesty do polskich, znajdziemy więcej podobieństw niż różnic. Domaganie się dymisji rządu, walki z drożyzną i podniesienia emerytur to uniwersalne postulaty wiecowe, bez względu na układ polityczny. Jedyna poważniejsza różnica jest chyba taka, że w Polsce jedynie bardzo marginalne grupki domagają się wycofania Polski ze wsparcia dla Ukrainy, ale być może i tutaj z czasem różnice się zatrą.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!