Foto: Screen RMF FM

Po kilku dniach milczenia, do głośnego wywiadu Antona Dobrowycza, szefa ukraińskiego UIPN, odniósł się przedstawiciel rządu. Wiceminister MSZ Paweł Jabłoński skomentował postawione przez Dobrowycza warunki ekshumacji polskich ofiar rzezi wołyńskiej, ale tak naprawdę po słowach Jabłońskiego trudno powiedzieć, co Polska zamierza zrobić. Stanowisko MSZ jest mniej więcej takie, jak słynna porada mechaników samochodowych: „jeździć, obserwować”.

Na początku wywiadu Jabłońskiego, dla portalu Wirtualna Polska, dowiadujemy się, że polska dyplomacja będzie oparta na powściągliwości i cierpliwym dialogu:

Możemy przenieść sprawę na poziom sporu dyplomatycznego i wymieniać się różnego rodzaju gestami, które byłyby interpretowane jako nieprzyjazne. Zamiast tego wolę skupić się na dalszych rozmowach ze stroną ukraińską, w jaki sposób ta zbrodnia powinna zostać upamiętniona. Od dawna bardzo ciężko nad tym pracujemy.

Wprawdzie wiceszef MSZ dość ostro podsumował tezy wygłoszone przez Antona Dobrowycza i uznał, że  “nie są mądre”, ale w dalszej części wypowiedzi poza ogólnikami i magicznymi zaklęciami nie usłyszymy nic więcej:

To nie służy polsko-ukraińskim relacjom – stawianie tego typu warunków nie powinno mieć miejsca. Nie chcę przesądzać, jaka była przyczyna wypowiedzenia tych słów. Mam jednak wrażenie, że w ukraińskim rządzie i innych instytucjach, jest wielu ludzi, którzy doskonale rozumieją, jak ważna jest sprawa ekshumacji i upamiętnienia zbrodni wołyńskiej.

Nie wiadomo na jakiej podstawie, czy chociaż przesłance Paweł Jabłoński opiera swoje przekonanie, że strona ukraińska chce porozumienia i prawdy o Wołyniu. Pewne natomiast jest to, że od lat kompletnie nic się w tej sprawie nie zmieniło na lepsze, a wręcz uległo pogorszeniu. Odbudowa kultu Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii, jest widoczna w wielu miejscach, a milczenie Wołodymyra Zełeńskiego w czasie wizyty w Polsce było dobitnym obrazem ukraińskich intencji. Pomimo tych jednoznacznych sygnałów i jeszcze bardziej znamiennego unikania przez władze ukraińskie tematu związanego z rzezią wołyńską, pan minister widzi nasze wzajemne relacje w różowych brawach.

Ta jedna wypowiedź ma mniejsze znaczenie niż cała sprawa, czyli upamiętnienie zbrodni wołyńskiej. Ona będzie się posuwała do przodu. Paradoksalnie jestem optymistą, bo widzę, że po stronie ukraińskiej mamy większe zrozumienie dla tej sprawy.

Jednocześnie Paweł Jabłoński zapewnia, że warunki stawiane przez Ukrainę nie spotkają się z polskim symetrycznym odzewem. Minister uważa, że polityka transakcyjna jest błędem, a na pytanie, czy polska nie powinna blokować wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej, dopóki polskie spawy nie zostaną załatwione, jednoznacznie się temu sprzeciwia

Bardzo negatywnie oceniam, politykę transakcyjną, że ktoś próbuje drugiej stronie stawiać warunki. Trzeba realizować politykę interesów, ale nie opartą o listę żądań tylko wspólne rozwiązywanie łączących i dzielących nas spraw. Ta sprawa, która pojawia się w wywiadzie nie ma żadnej symetrii.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że nasza polityka zagraniczna jest co najmniej naiwna, żeby nie powiedzieć niemądra. Każde państwo realizuje własne interesy i pisze własną, wygodną dla siebie historię. Przedstawiciele polskich władz żyją w jakiejś bańce miraży i pobożnych życzeń, wśród tych złudzeń jest i to, że Ukraina w UPA widzi zbrodniarzy, nie narodowych bohaterów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!