Foto: Fotorzepa / Adam Burakowski

Od lat przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego mamy do czynienia ze prowokacjami i skandalami politycznymi. Za czasów rządów POPSL corocznie epatowano „gwizdami na cmentarzu”, które Warszawiacy kierowali w stronę kontrowersyjnych postaci kreujących się na jedynych właściwych bohaterów. Prym w tej dziedzinie wiódł śp. Władysław Bartoszewski notorycznie obrażający swoich oponentów politycznych, ale z racji zaawansowanego wieku przedstawiano go jako ofiarę „faszystów” z prawicy.

Po przejęciu rządów przez PiS prowokacje zmieniły kierunek i na plan pierwszy weszła dyżurna „powstanka” stacji TVN24 oraz partii PO – Wanda Traczyk-Stawska. Wielu historyków, miedzy innymi Leszek Żebrowski, kwestionuje podawane przez nią samą zasługi, między innymi uczestnictwo w akcji „N”, ale co do podstawowych faktów raczej panuje konsensus. Uczestnictwa w Powstaniu i ran odniesionych w jego trakcie nikt pani Wandzie Traczyk- Stawskiej nie odbiera, ale z całą pewnością nie może to stanowić podstawy do wypowiadania się w imieniu wszystkich Powstańców. Tym bardziej jest to nieuprawnione, że Traczyk-Stawska notorycznie bierze udział w politycznych konfliktach i usiłuje przekładać współczesność na historię.

Jedna z bardziej skandalicznych wypowiedzi „powstanki” dotyczyła środowiska LGBT, które zostało wpisane w kontekst walki powstańczej, co jest kompletnym absurdem wygenerowanym na potrzeby politycznej walki. Drugie wydarzenie, szeroko komentowane w mediach, to publiczne wypowiedzi Wandy Traczyk-Stawskiej z 2021 roku, podczas wiecu PO w obronie polskiej obecności w Unii Europejskiej. Było to wydarzenie wyłącznie o charterze politycznym, nie mające nic wspólnego z obchodami rocznicy Powstania i w tym samym czasie całkowicie leganie swoją demonstrację zorganizował Robert Bąkiewicz. Pomiędzy dwoma konkurencyjnymi demonstracjami doszło do polemiki na odległość, przy czym Robert Bąkiewicz w żaden sposób nie atakował przemawiającej Wandy Traczyk-Stawskiej, natomiast „powstanka” wykrzyczała w jego stronę obraźliwe słowa: „Milcz głupi chłopie! Milcz! Milcz chamie skończony!”.

Media sprzyjające opozycyjnej partii PO i jej zapleczu znane są ze swoich nadzwyczajnych umiejętności, dzięki którym przedstawiają rzeczywistości odwróconą. Tym sposobem przedstawiono Roberta Bąkiewicza jako agresora atakującego bohaterkę Powstania, chociaż było dokładnie odwrotnie. Niemal do identycznej sytuacji doszło wczoraj, ten sam Robert Bąkiewicz pojawił się w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie oddał hołd Powstańcom i udzielił wywiadu, do czego każdy obywatel Polski ma prawo.

Zachowanie Bąkiewicza, w tym konkretnym przypadku, nie uchybiało w żaden sposób ani pamięci o Powstaniu, ani Powstańcom i wreszcie nie było najmniejszych podstaw, żeby mówić o jakimkolwiek skandalu. Tymczasem Muzeum Powstania Warszawskiego pod presją lewicowo-liberalnych mediów wydało kuriozalne i przede wszystkim bezprawne oświadczenie:

Dotąd w polowaniu na „faszystów” brylowało Muzeum Polin i środowisko z nim związane, teraz do Polin dołączyły władze Muzeum Powstania Warszawskiego, które bez najmniejszych podstaw formalnych i faktycznych uzurpują sobie prawo do przyznawania i odbierania obywatelom ich podstawowych praw.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!