Foto: PIOTR BLAWICKI / DDTV

Wczoraj Donald Tusk postawił ultimatum Szymonowi Hołowni i Polsce 2050, a jego treść odnosiła do podjęcia decyzji w trybie natychmiastowym. Do dziś Hołownia miał odpowiedzieć Tuskowi, czy Polska 2050 zapisze się do wspólnej listy opozycji. Odpowiedź lider PO usłyszał niemal chwilę po pytaniu i brzmiała ona jednoznacznie.

Znając Donalda Tuska i reguły rządzące ambicjami polityków, ciężko uwierzyć, że poniższą wypowiedzią chciał budować koalicję:

Ta zmiana to wielka rzecz. Do przewodniczącego Hołowni chce się zwrócić z takim serdecznym apelem. Mnie nie interesuje żadna mała gra. Takie podchody czy małe gry się to się do niczego nie przysłużą. Jutro jest ten moment, żeby powiedzieć: tak, tak lub nie, nie.

Tak się nie zaprasza do tańca, tak się strzela focha albo szuka pretekstu do zerwania zaręczyn, co zresztą od razu wyczuł i skomentował wiceprzewodniczący Polska 2050 Michał Kobasko.

To nie pierwszy raz, kiedy słyszymy o ultimatum, jakie ma stawiać Donald Tusk. Najczęściej słyszymy je przez media – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Kobosko w odpowiedzi. – Nie mamy takiej tradycji, że rozmawiamy z kimś przez ultimatum i stawiamy żądania. To, mówiąc delikatnie, nie buduje zaufania między partnerami. (…) Jeżeli tak mają wyglądać rozmowy opozycji, to wygląda na szukanie pretekstu, by Platforma Obywatelska poszła sama do wyborów. Jeżeli chcą iść sami, to niech to odważnie powiedzą, a nie zwalają winę na Polskę 2050. 

Historia polskiej polityki jest bezlitosna dla małych partii i jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak, żeby jakakolwiek koalicja mniejszego z większym nie skończyła się pożarciem mniejszego. Przekonał się o tym ZCHN, gdy wszedł do AWS, potem LPR i Samoobrona w koalicji z PiS i to właśnie po tej politycznej konsumpcji mniejsze partie zaczęto nazywać przystawkami. Ostatnim pożartym jest Kukiz’15, najpierw został przeżuty przez PSL, na końcu trafił do miksera PiS. Szymon Hołowania nie jest politykiem doświadczonym, wielu twierdzi, że w ogóle nie jest politykiem, ale wystarczy być przeciętnym obserwatorem polityki, aby takich kulinarnych błędów nie popełniać. Szymon rozwiódł się z Donaldem zanim doszło mezaliansu!

Z takiego rozstrzygnięcia z całą pewnością będzie zadowolone PiS, bo jak się zwykło mówić nie ważne kto głosuje, ważne kto policzy głosy. A głosy będą liczone metodą D’Hondta, która premiuje zwycięzców. Rozbita opozycja zdecydowanie zwiększa szanse PiS na utrzymanie władzy, ale oczywiście niczego nie gwarantuje. W każdym razie to na Nowogrodzkiej dziś strzelają korki od szampana, bo jest to pierwszy sukces w kampanii PiS, który przyszedł bez żadnego wysiłku i nawet udziału, opozycja sama wykonała całą robotę.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!