Foto: Christine Olson, Twitter

Protesty o charakterze antyreligijnym mają długą historię i są popularnym środkiem, po który bardzo chętnie sięgają środowiska lewicowe i feministyczne, co na jedno wychodzi. Najczęściej obiektem szyderstwa, a nawet agresji, są katolicy i wtedy pada koronny argument, aby szydercy antyreligijni spróbowali zaatakować muzułmanów albo spalić Koran. Zwykle takie „propozycje” pozostają w sferze retorycznej i służą jako element rytualnej wojny pomiędzy katolikami i lewicą, ale okazuje się, że istnieją na świecie tacy ludzie, którzy dosłownie traktują retorykę.

Wczoraj, 21 grudnia 2023 roku w Sztokholmie odbył się protest przeciw Turcji, jest to odpowiedź na brak ratyfikacji wejścia Szwecji i Finlandii do NATO. Jedynie dwa kraje do tej pory nie dokonały ratyfikacji, pierwszym jest właśnie Turcja, drugim Węgry. W czasie demonstracji doszło do incydentu, jeden z jej uczestników podpalił kopię Koranu, świętą księgę wyznawców islamu. incydent natychmiast spotkał się z ostrą reakcją tureckiego MSZ:

Potępiamy w najostrzejszych słowach nikczemny atak na naszą świętą księgę (…). Zezwolenie na ten antyislamski akt, który wymierzony jest w muzułmanów, obraża nasze święte wartości, pod pretekstem wolności słowa i jest całkowicie nieakceptowane.

Nie była to jedyna odpowiedź ze strony tureckiej, wcześniej w Ankarze, przed ambasadą Szwecji spalono szwedzką flagę.

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że Koranu nie spalił Szwed, ani nawet zwolennik lewicy, tylko Rasmus Paludan, lider duńskiej prawicowej partii Hard Line. Co więcej nie był to pierwszy taki wyczyn duńskiego polityka, który już kilkukrotnie organizował podobne demonstracje i również palił na nich Koran.

Władze szwedzkie odcięły się od tej formy protestów, a najostrzej oponował Tobias Billstrom, minister do spraw imigracji, najpierw stwierdził, że “islamofobiczne prowokacje są odrażające”, potem opublikował na portalu Twitter krótkie, ale jednoznaczne stanowisko szwedzkiego rządu:

W Szwecji panuje daleko idąca wolność słowa, ale nie oznacza to, że szwedzki rząd, czy ja sam, popieramy wyrażane opinie.

W przeszłości znacznie mniej radykalne profanacje świętości muzułmańskich kończyły się tragicznie. Najbardziej głośny był terrorystyczny atak islamskich ekstremistów na dziennikarzy francuskiego pisma satyrycznego Charlie Hebdo. 7 stycznia 2015 roku Saïd i Chérif Kouachi, Francuzi algierskiego pochodzenia, wtargnęli do redakcji pisma, zabili 9 osób, a na zewnątrz zginęły jeszcze trzy osoby, w tym dwaj policjanci. W przypadku szwedzkiego incydentu na szczęście i póki co, reakcje ze strony islamskich wiernych sprowadzają się głównie do oświadczeń przedstawicieli państw arabskich i pojedynczych protestów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!