Foto: Screen TV Sejm

Nowa pani minister zdrowia została już prześwietlona, a wręcz zinwigilowana i to ze wszystkich możliwych stron. Pierwsze kroki dziennikarze śledczy skierowali na stronę oświadczeń majątkowych, ale szybko się okazało, że to był ślepy kierunek. Pani Katarzyna w świetle oświadczenia jest biedna jak mysz kościelna, nie ma domu i samochodu, co może dziwić, biorąc pod uwagę jej zawód lub raczej zawody, bo jest jednocześnie lekarzem i leśnikiem. Katarzyna Sójka to również matka trójki dzieci, co w polityce i odbiorze społecznym ma istotne znaczenie.

Zanim prześwietlono nową minister pod względem materialnym, Donald Tusk zlecił inwigilację ideologiczną, bo wiadomo, że „pisowiec” nie może pod tym względem być czysty. Asystenci Tuska wygrzebali jedno zdanie wyrwane z kontekstu i chociaż jest to dość standardowa obrona polityków, to w tym przypadku trzeba przyznać, że rzeczywiście tak się stało i pełen kontekst brzmi tak:

Drogie Polki dzisiaj żadna Polka nie jest zagrożona sytuacją, o której mówi opozycja. Każda Polka ma prawo do aborcji w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia swojego (…) Kobiety niestety umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza. Błędy lekarskie niestety były, są i będą, bo też niestety się zdarza. Kobiety ciężarne umierały w tym roku, w tamtym roku, ale też umierały w 2010 roku, w 2008 roku. GUS podaje, że w 2008 umarło 19 kobiet w ciąży. W ubiegłym roku było to siedem kobiet

Donald Tusk zapomniał też, że atakuje kobietę, nie prezesa Kaczyńskiego, co natychmiast wykorzystali partyjni dżentelmeni i stanęli w obronie koleżanki. Sama pani minister również szybko się uczy i zareagowała w najlepszy możliwy sposób, ustawiając się jako zatroskana o losy pacjentów ofiara nagonki i agresji:

Kolejna weryfikacja życiorysu Katarzyny Sójki dotyczy jej zachowania w czasie pandemii COVID-19 i tutaj nie ma dobrych informacji dla pani minister. Użytkownicy popularnych portali społecznościowych natychmiast dokopali się do „sanitaryzmu”, co oznacza, że u najbardziej radykalnych krytyków obostrzeń nie ma Katarzyna Sójka żadnych szans:

Z drugiej strony wiele wskazuje, że cześć komentarzy pani minister dotyczących COVID-19 w cudowny sposób zniknęła z serwerów, czyli wolno podejrzewać, że pani Kasia będzie chciała przekonać do siebie rozczarowanych wyborców PiS. Na ile to się powiedzie póki co jest zagadką, ale rewelacyjnego wyniku nie należy się spodziewać, ponieważ ta grupa wyborców ma bardzo radykalna i trudno się im dziwić, biorąc pod uwagą jak bardzo radykalne były działania rządu PiS. Jasne jest też, że nowa minister przejmie obowiązki do czasu wyborów, co wprawdzie nie wyklucza kontynuowania kariery po wyborach, ale jest to wyzwanie wielopiętrowo skomplikowane.

Głównym zadaniem pani minister będzie ugaszenie pożaru, jaki po sobie zostawił Adam Niedzielski, co z kolei wiąże się z ułożeniem nowych relacji z lekarzami. W czasie kampanii takie zadanie przypomina syzyfową pracę, tym bardziej, że wiele organizacji lekarskich i samych lekarzy pozycjonuje się, jako wrogowie PiS. Gdyby ta niezwykle trudna misja się powiodła, to jeszcze PiS musi wygrać wybory, a na końcu pani Katarzyna Sójka będzie walczyć z wewnętrzną konkurencją, bo w przypadku wygranych wyborów chętnych do przejęcia ministerialnej teki na pewno będzie znacznie więcej.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!