Foto: Facebook.com / Borys Budka

W piątek 22 września 2023 roku w Galerii Katowickiej Borysa Budkę miał napaść sfrustrowany wyborca, przynajmniej taką wersję do mediów przekazał sam napadnięty. Jeszcze w tym samym dniu zatrzymany usłyszał w Prokuraturze Rejonowej Katowice-Północ w Katowicach zarzuty zniszczenia telefonu posła o wartości 3 tys. zł oraz naruszenia nietykalności cielesnej, co zwykle jest objęte prywatnym aktem oskarżenia, ale w tym przypadku prokuratura włączyła się do oskarżenia.

Ponadto wobec podejrzanego prokurator postanowił zastosować środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji oraz zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego. W zarzutach nie ma słowa o pobiciu, a taka wersja trafiła do mediów i dodatkowo pojawił się jeszcze jeden problem, który w znaczący sposób podważa wersję wydarzeń przedstawioną przez szefa klubu Koalicji Obywatelskiej. Na początek przypomnijmy, co zaraz po zajściu mówił pokrzywdzony poseł KO i przede wszystkim, co zeznał w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa:

Z zeznań posła wynika, że w sklepie na terenie Galerii Katowickiej nieznany mu mężczyzna miał go nazwać m.in: ‘Niemcem’ i ‘świnią Tuska’. Po wyjściu ze sklepu, jak zeznał poseł, mężczyzna miał na niego czekać przy schodach ruchomych, a gdy zobaczył posła, miał podbiec i wytrącić mu telefon z ręki. Po jego podniesieniu poseł miał oświadczyć, że dzwoni na policję, co spotkało się z reakcją mężczyzny w postaci popchnięcia posła i ponownego wytrącenia mu z ręki telefonu – fragment oświadczenia rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Katowicach, prok. Marty Zawady-Dybek dla PAP.

Podejrzany Dariusz W. jedynie w części potwierdził zeznania Borysa Budki, natomiast co do kluczowej kwestii, czyli napaści, zeznania obu panów są skrajnie różnie. Warto przy tym podkreślić, że Dariusz W. w trakcie zatrzymania nie stawiał oporu i wyraził skruchę w odniesieniu do swojego zachowania, ale tylko i wyłącznie związanego z zaczepką słowną:

Przesłuchany w charakterze podejrzanego Dariusz W. przyznał, że powiedział do posła Borysa Budki, że „zachowuje się jak Niemiec”, ocenił też swoją wypowiedź jako głupią. Jednak zdecydowanie zaprzeczył, że po wyjściu ze sklepu czekał na posła i że do niego podszedł. Z jego wyjaśnień wynika, że do zdarzenia doszło już w innym miejscu galerii, i to nie on, ale poseł miał do niego podejść „szybkim krokiem” i przystawiać telefon do twarzy, co wywoływało jego dyskomfort. Podejrzany wyjaśnił, że takim zachowaniem B. Budki zdenerwował się i przyznał, że dopiero w reakcji na to zachowanie posła dwukrotnie wytrącił mu telefon oraz popchnął go. Zaprzeczył też, aby kogokolwiek pobił. Dodał, że po zdarzeniu nie uciekał i oddał się do dyspozycji policjantów – fragment oświadczenia rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Katowicach, prok. Marty Zawady-Dybek dla PAP.

Zeznania pokrzywdzonego i podejrzanego w ocenie prokuratury są rozbieżne, co rzuca się w oczy nawet przeciętnemu obywatelowi, o ile zapoznał się z treścią oświadczenia prokuratury. W związku z tym prokurator chce podjąć dodatkowe czynności:

(…) zeznania pokrzywdzonego posła w części są rozbieżne z wyjaśnieniami podejrzanego, będą weryfikowane w oparciu o inne materiały dowodowe, zwłaszcza zabezpieczony materiał filmowy z monitoringu Galerii Katowickiej. W razie konieczności przeprowadzona zostanie też konfrontacja, w trybie art. 172 K.p.k. Od wyników tych ustaleń będą zależeć dalsze czynności procesowe – fragment oświadczenia rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Katowicach, prok. Marty Zawady-Dybek dla PAP.

Zanim zapadną ostateczne ustalenia i rozstrzygnięcia, jedna rzecz wydaje się co najmniej dziwna. Zazwyczaj przy takich zdarzeniach osoby podejrzane zaprzeczają oczywistym faktom, usiłują przedstawiać się jako ofiary albo odmawiają składania wyjaśnień. W tej sprawie podejrzany potwierdza część zarzutów pokrzywdzonego i wstępnych ustaleń policji, ale stanowczo zaprzecza napaści i w dodatku wskazuje Borysa Budkę jako prowokującego. Z kolei Borys Budka od początku przedstawiał taką wersję wydarzeń, w której więcej było politycznej dramaturgii niż faktów.

Czyżby pan poseł Budka nie mówił całej prawdy i wykorzystał incydent na potrzeby kampanii wyborczej? Jeśli rzeczywiście tak było posłowi grozi nie tylko ostra replika ze strony opinii publicznej, ale też zarzut składania fałszywych zeznań i kierowania fałszywych oskarżeń, czyli naruszenie art. 233 i 234 k.k.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski