Foto: Wojciech Olkusnik

Polityczne rytuały, jak sama nazwa wskazuje, to nieustający cykl tych samych zachowań, które mimo wszystko mogą przynieść odmienne skutki. Wśród rytuałów znajdziemy prowokację, a w prowokacjach bojkotowanie mediów przez polityków, co się rzadko kiedy kończy dobrze. Politycy Platformy Obywatelskiej jako jedyne ugrupowanie bojkotują TVP, ale w czasie kampanii każda forma przekazu się liczy, dlatego lider PO Donald Tusk postanowił zmienić strategię.

Dziś rano Donald Tusk stanął przed jaskinią lwa, w otoczeniu swoich partyjnych koleżanek i kolegów oraz zaprzyjaźnionych dziennikarzy, żeby ogłosić sensacyjną wiadomość. Sensacja ma polegać na tym, że politycy PO zaczną przychodzić do TVP i będą mówić o „aferze wizowej”. I prawie wszystko by się udało, bo polityczne przeciągnięcie po prętach klatki lwa zawsze robi wrażenie, ale scenariusz się kompletnie wysypał, gdy z klatki wybiegł lew.

Gdyby zrobić ranking dziennikarz najbardziej znienawidzonych przez Donalda Tuska, to Miłosz Kłeczek musiałby ustąpić miejsca Michałowi Rachoniowi. W najmniej odpowiednim momencie na konferencji Tuska pojawił się właśnie Rachoń i zaczął zadawać pytania, które do wygodnych nie należały. Michał Rachoń obok Sławomira Cenckiewicza jest współtwórcą filmu „Restet”, gdzie w głównej roli występuje Tusk i być może była to jedna z wielu okoliczności wyprowadzających lidera PO z równowagi. Wręcz nie chce się wierzyć że tak doświadczony polityk, również w kontaktach z mediami, zareagował najgorzej jak mógł:

Będę zaraz zmuszony wezwać policję. (…) Tego typu ludzie, którzy zakłócają między innymi konferencje opozycji, będą także odpowiadać karnie po wygranych wyborach. (…) Rozliczymy tego typu gości.

Na załączonym filmiku widać też cały wianuszek partyjnych działaczy i świeży nabytek, jakim jest Michał Kołodziejczak, osłaniający własną piersią Donalda Tuska przed pytaniami Michała Rachonia. Politycy wszystkich opcji przechodzą te sama szkolenia, w jaki sposób się zachować w rozmaitych sytuacjach. Bezpośrednie kontakty z mediami konkurencyjnej opcji, to nieustanny element tych szkoleń. Poza wszystkim Donald Tusk wchodząc do klatki lwów powinien się liczyć z tym, że co najmniej jeden lew z niej wyskoczy. Wbrew pozorom cała sytuacja była dość typowa i należało na nią typowo zareagować.

Tusk powinien zaprosić Rachonia do mikrofonu, by ten kulturalnie zadał pytania, tego uczą na pierwszych lekcjach politycznego marketingu. Zamiast klasycznego rozładowani napięcia, widzieliśmy kompletnie nieprofesjonalną reakcję i najgorszą z możliwych, na granicy groteski i bezradności. Polityk straszący dziennikarza policją i prokuratorem, to marzenie konkurencji. Z pewnością TVP setki razy odtworzy groźby Tuska kierowane pod adresem Rachonia i zamiast skutecznej prowokacji wyszedł kompletny blamaż.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ