Foto: ISABEL INFANTES/AFP/East News
Jeśli ktoś jest przekonany, że tylko w polskiej polityce dzieją się cuda, to musi poświęcić parę minut na zdobycie informacji, które opisują brytyjską politykę, a wtedy bardzo szybko zmieni zdanie. Ponad sześć tygodni temu, po serii afer związanych między innymi z imprezowaniem w czasie pandemii, Boris Johnson musiał ustąpić ze stanowiska premiera. W tym samym momencie zaczęła się wewnętrzna rywalizacja w partii konserwatywnej, która miała wyłonić nowego premiera. Główna bitwa odbyła się pomiędzy Liz Truss i Rishi Sunakiem i jak wiemy, ostatecznie to Liz Truss została premierem Wielkiej Brytanii, chociaż długo się tym stanowiskiem nie cieszyła.
Minęło półtora miesiąca i po wielu błędach wywołujących polityczne oraz gospodarcze kryzysy, Liz Truss została zmuszona do dymisji, nie tylko przez przeciwników politycznych z Partii Pracy, ale też przez własne środowisko polityczne. Po dymisji Truss zabawa zaczęła się od początku, co więcej do rywalizacji stanęli dobrze znani zawodnicy. Pierwszą sensacyjną wiadomością związaną z kolejnym wyborem premiera Wielkiej Brytanii był powrót z wakacji na Dominikanie Borisa Johnsona, który całkiem poważnie zaczął zabiegać o ponowny wybór. Szybko się jednak okazało, że szereg rozmów przeprowadzonych w ramach partyjnych frakcji przyniósł tylko dwie refleksje. W niedzielę Johnson najpierw oświadczył, że to „nie jest właściwy czas” na jego powrót, potem wspomniał o „jedności partii w parlamencie”, bez której nie da się rządzić.
Po rezygnacji Johnsona w grze liczyło się tylko dwoje polityków: Penny Mordaunt i Rishi Sunak. Początkowo wszystko wskazywało, że Brytyjczycy znów będą świadkami wielodniowej wewnętrznej szarpaniny politycznej, ale dziś po południu nastąpiła kolejna rezygnacja, tym razem ze strony Penny Mordaunt, co automatycznie dało zwycięstwo Rishi Sunakowi. Z tej skomplikowanej układanki wynika, że po utracie stanowiska premiera przez Borisa Johnsona, jego następczynią została Liz Truss, która pokonała Rishi Sunaka, ale po chwili to Rishi Sunak zastąpił Liz Truss, ponieważ z rywalizacji najpierw zrezygnował Boris Johnson, a potem Penny Mordaunt.
Prawdziwa angielska ruletka, ale czy to na pewno koniec nagłych zwrotów akcji? Rishi Sunak nie jest nową postacią w brytyjskiej polityce, ponad dwa lata był kanclerzem skarbu i zajmował się gospodarką w czasie pandemii koronawirusa. Latem tego roku zrezygnował ze stanowiska w ramach protestu wobec afer ciągnących się za Borisem Johnsonem. Sunak był też ostrym krytykiem Truss i czynił to oficjalnie, choćby w telewizyjnej dbacie, gdzie wprost zwrócił się do swojej koleżanki partyjnej: “Pożyczanie pieniędzy na wyjście z inflacji to nie plan, to bajka”.
Jak długo Rishi Sunak utrzyma się na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii, to czas pokaże, ale kontrowersji wokół tego polityka, u progu kadencji nie brakuje. Prócz tego, że jest pierwszym premierem pochodzącym z emigranckiej rodziny, był też gorącym zwolennikiem Brexitu, ale najwięcej emocji wzbudziła żona polityka. Akshata Murty jest córką indyjskiego miliardera, a co za tym idzie dysponuje odpowiedniej wielkości majątkiem, który w jej ocenie nie polega brytyjskiemu systemowi podatkowemu. Pod wypływem presji społecznej i politycznej ostatecznie zmieniła zdanie, ale Brytyjczycy nadal pamiętają o tym fiskalnym policzku.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!