Foto: Fabian Sommer/DPA /AFP

Nasi zachodni sąsiedzi mają coraz większe problemy z polityką, którą swego czasu wprowadziła Angela Merkel. Sytuacja jest do tego stopnia poważna i napięta, że już nie tylko w Internecie, ale w dużych niemieckich mediach rzeczy i przyczyny nazwalane są po imieniu. Dziś prawie nikt nie powtarza niesławnych słów byłej kanclerz Merkel o „lekarzach i inżynierach” ubogacających niemiecką kulturę, dziś większość niemieckiego społeczeństwa wskazuje na zagrożenia.

Obszarów, w których bezpieczeństwo Niemców zostało zakłócone przez falę islamskiej imigracji jest wiele, ale chyba po raz pierwszy największy niemiecki dziennik „Bild” zwrócił uwagę na to, co się dzieje na niemieckich basenach. W przeprowadzonym wywiadzie z ratownikiem najbardziej rzuca się w oczy fakt, że nie ma tam mowy o poprawności politycznej, chociaż pierwszy fragment wypowiedzi mógłby na to wskazywać:

Kiedy rano przychodzą emeryci lub rodziny z małymi dziećmi, jest spokojnie. Słuchają moich uwag i traktują mnie z szacunkiem. Ale koło południa zbierają się młodzi ludzie, zwykle są to grupy liczące powyżej 20 osób. Kiedy zwracam się do nich, gdy powodują zagrożenie na trampolinie lub zjeżdżalni, jestem obrażany.

Z przytoczonej opinii jeszcze nie wynika o kogo konkretnie chodzi i jacy „młodzi ludzie” zakłócają spokój, ale niemiecki czytelnik, zwłaszcza taki, który żyje w dużym mieście i korzysta z basenów, doskonale wie w czym rzecz. Gdyby jednak ktokolwiek miał wątpliwości, to w następnej części wywiadu wszystko staje się jawne.

80 procent sprawców ma arabskie pochodzenie (…) nie są uchodźcami, ale sfrustrowanymi dzieciakami ze środowisk migracyjnych, najczęściej w wieku od 12 do 20 lat 

Z relacji ratownika wynika też, że na basenach ma dochodzić do bójek i napaści na tle seksualnym, ale też do jeszcze poważniejszych gróźb pobicia i śmierci. Rozmówca „Bilda” podkreślił też, że głównie atakowane są trzy grupy: „kobiety, geje, Żydzi”. Dalej czytamy, że na jednym z berlińskich basenów z powodu bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia cały personel medyczny poszedł na zwolnienia lekarskie, a w konsekwencji obiekt został zamknięty.

Niemieckie władze mają przeciwdziałać tym niebezpiecznym zjawiskom przy pomocy policji. W akcjach prewencyjnych biorą udział zarówno funkcjonariusze mundurowi, jaki i policjanci w cywilu. Ratownik udzielający wywiadu stwierdził, że to przynosi efekty, ponieważ agresorzy czyją większy respekt:

Jest jak w więzieniu, mimo że to odkryty basen. Agresorzy mają większy szacunek do policji, niż do ratowników.

Niemieckie problemy wywołane polityką imigracyjną mają też swoje polityczne konsekwencje. Niemcy coraz częściej przenoszą swoje sympatie na radykalną prawicową Alternatywę dla Niemiec (AFD). Partia ta ostro krytykuje nie tylko niekontrolowane przyjmowanie imigrantów, ale też „zielony ład”. W Turyngii poparcie dla AFD osiągnęło poziom 34%.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!