Foto: Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Specjalnością wszelkiego rodzaju analityków jest prognozowanie przeróżnych wydarzeń, które zwykle mają bardzo odmienny przebieg od proponowanego. Dlatego też nie warto przywiązywać większej uwagi do kolejnych sondaży, szczególnie na rok przed wyborami. Oczywiście to nie jest też tak, że sondaże całkowicie kłamią, zazwyczaj proporcje są oddane w miarę dokładnie. Partia z dorobkiem 5% jeszcze nigdy nie uzyskała 40% i nie przejęła władzy, ale problem polega na znacznie mniejszych liczbach i to właśnie liczby mogą nam dużo powiedzieć.

Z dużym prawdopodobieństwem będziemy mieli powtórkę z poprzednich wyborów, gdzie obserwowaliśmy pojedynek PiS kontra reszta świata, co nie oznacza, że powstanie wspólna lista opozycji, tego raczej nie należy się spodziewać. Natomiast głosy Polaków mają tę specyfikę, że są nie tylko głosami za, ale i przeciw, a tej kategorii głosów przeciw PiS będzie najwięcej. Co się w takim razie musi stać, żeby PiS władzę stracił? Popatrzmy najpierw w jaki sposób PiS władzę zdobył.

Łączna liczba głosów oddanych w wyborach 2019 roku wynosiła 18 470 710, z czego 8 051 035 przypadło PiS-owi, a 10 419 675 pozostałym partiom i koalicjom:

KW PiS – 8 051 935 głosów – 43,59 proc.
KWW Koalicja Obywatelska – 5 060 355 głosów – 27,40 proc.
KW SLD – 2 319 946 głosów – 12,56 proc.
KW PSL – 1 578 523 głosy – 8,55 proc.
KW Konfederacja Wolność i Niepodległość – 1 256 953 głosy – 6,81 proc.
KWW Koalicja Bezpartyjni i Samorządowcy – 144 773 głosy – 0,78 proc.
KWW Mniejszość Niemiecka – 32 094 głosy – 0,17 proc.
KW Skuteczni Piotra Liroya-Marca – 18 918 głosów – 0,10 proc.
KW Akcja Zawiedzionych Emerytów Rencistów – 5 448 głosów – 0,03 proc.
KW Prawica – 1 765 głosów – 0,01 proc.

W powyższym zestawieniu z naturalnych przyczyn nie ma Polski 2050, a wszystko wskazuje, że to ugrupowanie w nowym Sejmie się znajdzie. Zatem panowie, policzmy głosy! Potencjał opozycji, nie licząc Konfederacji, wynosił 8 958 824 głosów i to było więcej o 900 tysięcy niż miał PiS. Pamiętajmy jednak, że głosy są liczone metodą D’Hondta i taka różnica, przy kilku partiach znika w oczach, stąd ta determinacja Tuska, aby lista była jedna. Bez wspólnej listy opozycja też otrzyma bonus, ponieważ Polska 2050 dorzuci około 800 tysięcy głosów do opozycyjnej puli. Taki wynik nie daje wejścia do Sejmu, musi być wyższy mniej więcej na poziomie 1,2 miliona, ale tak tego sumować nie wolno, bo część głosów Hołownia odbiera PO i SLD. Tak, czy inaczej ostrożna matematyka wskazuje, że opozycja lewicowo-liberalna może liczyć na blisko 10 milionów głosów.

Na co może liczyć PiS? Z jednej strony na cud, którym byłoby utrzymanie ponad 8 milionów głosów z 2019 roku lub jeszcze mniej prawdopodobne powiększenie tego kapitału. Z drugiej strony, tej bardziej realnej PiS nie będzie zyskiwał, ale musi się drżeć o wielkość straty. Utrata 5% elektoratu przez PiS, o czym mówi się głośno, przy wzmocnieniu opozycji już jest sytuacją podbramkową, ale ciągle pozwoli utrzymać władzę na włosku, bo oznacza odejście „zaledwie” 400 tysięcy wyborców, co znów zniweluje metoda D’Hondta.

Krótko mówiąc dopiero, gdy PiS straci około 800 tysięcy wyborców, czyli 10%, a opozycja o 800 tysięcy powiększy swój potencjał, to pewne jest, że PiS władzę straci. Założenia te nie przestają być aktualne przy niższej frekwencji, wręcz przeciwnie, niższa frekwencja byłaby jednym z głównych czynników osłabiających PiS, ponieważ zawiedzeni wyborcy PiS w większości nie zmienili preferencji, ale obrazili się na swoją byłą partię. Za to wyższa frekwencja wywołana głownie strachem przed utratą socjalnych pakietów, które „PiS dał Polakom”, to tajna broń Kaczyńskiego, ale coraz częściej w niej „zamek wylata”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!