Od wielu tygodni, jak nie miesięcy, mówiło się o tym, że Mark Zuckerberg właściciel popularnych portali społecznościowych: Facebook i Instagram, otworzy nową platformę i tak się właśnie stało. Wczoraj wieczorem ruszył Threads i to ruszył w wielomilionowym przytupem, bo przez pierwsze godziny funkcjonowania konta zarejestrowało 10 milionów użytkowników, którzy zamieścili 5 milionów wpisów.
Statystykę dotyczącą aktywności użytkowników podał sam Mark Zuckerberg w swoim pierwszym wpisie na Threads:
5 milionów zapisów w ciągu pierwszych 4 godzin
Nie jest żadną tajemnicą, że Threads ma być konkurencją dla Twittera, należącego do Elona Muska i związku z tym pomiędzy konkurentami doszło w ostatnim czasie do wielu spięć. Sprawy zaszły tak daleko, że przez chwilę mówiło się nawet o tym, że dojdzie do bezpośredniej walki w oktagonie, ale ten wątek jakoś ucichł. Teraz prawdziwy pojedynek odbędzie się na platformach internetowych prowadzonych przez Muska i Zuckerberga. Poprzednie próby zastąpienia Twittera przez konkurencyjne projekty takie jak: Gab, czy Parler również miały spektakularny start, ale dziś mało kto o nich pamięta. Bardzo trudno jest walczyć z monopolistami w Internecie i jak dotąd nikomu się z monopolem wygrać nie udało.
W przypadku Threads mamy do czynienia z zupełnie inną formą konkurencji, bo tutaj jeden monopolista konkuruje z drugim monopolistą. Co więcej Zuckerberg dysponuje nieporównywalnie większą bazą użytkowników, na samym Instgramie jest ich aż 2 miliardy. Twitter teoretycznie ma 1,3 miliarda kont, ale aktywnych około 240 milionów. Wynika to z tego, że na tym portalu istnieją tak zwane „farmy trolli”, czego z resztą nie ukrywał sam Musk i podjął odpowiednie kroki, aby konta spamujące usunąć z portalu.
Prócz liczby użytkowników Zuckenberg ma też tę przewagę, że do Threads można się automatycznie logować z Instagrama. Wszystko to razem sprawia, że nowy projekt ma znacznie większe szanse osiągnąć sukces niż jego poprzednicy. Ponadto Elon Musk podejmując chaotyczne decyzje, w niemałym stopniu irytuje użytkowników Twittera, którzy bardzo emocjonalnie zareagowali chociażby na wprowadzone limity odczytywania wpisów. Akcja była całkowicie niezrozumiała dla przeciętnego użytkownika i niewiele pomogły tłumaczenia Muska, że chronił portal przed wrogimi skryptami usiłującymi wydobyć dane.
Z drugiej strony największą słabością Threads jest właściciel i twórca Mark Zuckerberg, który dał się poznać jako jeden z największych cenzorów w Internecie, natomiast jego platformy wielokrotnie były oskarżane o wyłudzanie i nielegalne przetwarzanie danych osobowych. Nie bez znaczenia są też konotacje polityczne, od lat widomo, że Zuckerberg i jego projekty wspierają lewicę, natomiast Musk jest kojarzony z poglądami prawicowymi. Takich argumentów lekceważyć nie można i paradoksalnie Musk może utrzymać swoją pozycję dzięki Zuckerbergowi.
Internet jest podzielony politycznie i mało prawdopodobnym się wydaje, aby prawicowi użytkownicy chcieli zamienić Twittera na kolejny projekt znienawidzonego przez nich Zuckerberga. Przy wszystkich zastrzeżeniach do Muska, upadek Twittera oznacza, że w sieci pozostałby tylko jeden monopolista zarządzający wszystkim największymi platformami społecznościowymi. Dlatego najbardziej realny scenariusz jest taki, że oba portale będą funkcjonować obok siebie.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!