Foto: Twitter / Mariusz Chłopik

Mateusz Morawiecki został premierem Polski w 2017 roku i od tamtego czasu młodzi Polacy pięciokrotnie zadawali maturę. Premier od początku chciał uchodzić za przyjaciela młodzieży, dlatego regularnie organizuje spotkania za pomocą portali społecznościowych. W ich trakcie usłyszeliśmy mnóstwo zapierających dech w piersiach opowieści, ale dopiero w tym roku Matusz Morawiecki opowiedział historię, która mówiąc językiem młodych ludzi „rozwala system”.

Wszystko zaczęło się we wrocławskim IX Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego we Wrocławiu. Premier Mateusz Morawiecki ukończył tę szkołę w 1987 roku i dzięki temu mógł przystąpić do matury. Niestety jako syn znanego działacza „Solidarności” Kornela Morawieckiego był nieustannie prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa PRL:

Jedna okoliczność wpłynęła na pewnego rodzaju specyfikę mojego zdawania. W związku z ukrywaniem się mojego ojca, który od blisko pięciu lat stał wtedy na czele Solidarności Walczącej, bywałem wtedy zatrzymywany przez SB. Najczęściej zgarniali mnie niespodziewanie, nigdy nie było to przyjemne, a wypuszczali nie wcześniej niż po wielu godzinach – Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

W tak dramatycznych warunkach przystąpienie do matury jawiło się jako prawdziwe wezwanie i trzeba było się liczyć, że tuż przed wykaligrafowaniem pierwszej litery wypracowania na temat „Czy ambicja ułatwia człowiekowi osiągnięcie zamierzonego celu? Rozważ problem, odwołując się do Lalki Bolesława Prusa”, na sali egzaminacyjnej pojawią się smutni panowie z SB. Premier przewidział intrygę komunistycznego aparatu bezpieczeństwa i wspólnie z rodziną przygotował strategię, która pozwoliła mu zdać egzamin dojrzałości:

Mama ze znajomymi lekarzami załatwiła mi przed maturą pobyt w szpitalu. Na egzaminy podwożono mnie karetką pogotowia. Ostatnie przygotowania do egzaminów miałem więc w szpitalnym łóżku. Zapewniam jednak, że żadnych kroplówek czy innych środków, mogących się kwalifikować jako dopingowe, mi nie dawali… Podstawili jednak transport na miejsce, a w drodze na egzaminy miałem zmotoryzowaną opiekę medyczną. Służbie zdrowia za ten komfort jestem do dzisiaj bardzo wdzięczny. Skończył się wraz z ostatnim egzaminem, po którym wrócił też ten składnik mojego ówczesnego życia, jakim były niespodziewane zatrzymania przez SB – Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.

Wszystko zakończyło się pomyślnie, determinacja maturzysty i koneksje jego mamy sprawiły, że zdał maturę w warunkach komfortowych i żaden z jego kolegów, ani też żadna koleżanka nie mogli się takim wyczynem pochwalić. Zaraz po zdanej maturze Mateusz Morawiecki zdał też egzamin na studia, ale w tym przypadku esbecy chyba mu odpuścili, bo nie ma w wywiadzie dla Wirtualnej Polski wzmianki o karetce. Nie można jednak wykluczyć, że w kolejnym roku maturalnym usłyszymy równie fascynujący fragmenty z życiorysu premiera, w którym karetka znów się pojawi albo i helikopter, oczywiście pod warunkiem, że Mateusz Morawiecki nadal będzie premierem.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!