Przy komentowaniu tak poważnych wydarzeń niewiele można znaleźć punktów wspólnych, ale w końcu na tym polega wszelka rywalizacja, w tym polityczna. Mimo wszystko co najmniej jedną styczną w odniesieniu do amerykańskich wyborów można z łatwością wskazać. Wszyscy się zgadzają, że amerykańskim świętem demokracji interesuje się cały świat i prawie każdy kraj analizuje wyniki przez pryzmat własnych interesów. W Polsce było to widać w sposób szczególny i chociaż jeszcze nie ma oficjalnych wyników, to szok rozlał się po całym kraju.
Najmocniej zszokowani są zwolennicy liberalnej demokracji i lewicowych doktryn, wraz z napływem kolejnych danych tylko miny redaktorów CNN były bardziej ponure niż miny redaktorów TVN. Jedną z bardziej symbolicznych scen odegrał stały korespondent TVN Marcin Wrona, który nie został wpuszczony do siedziby sztabu Donalda Trumpa i zdawał relację w obfitych strugach deszczu. Nie była to jedyna porażka tej stacji, bo najbardziej znienawidzona konkurencja, w osobie Michała Rachonia z TV Republika, w tym czasie przebywała w komfortowych warunkach i „przybijała piątki” z republikańskimi dziennikarzami. Potem przez stację TVN24 przewaliły się tony „putinizmu” i hektolitry faszyzmu, przeplatane karawanem wiozącym trumnę demokracji.
Zdecydowana większość zaproszonych gości zarówno polskich, jak i amerykańskich, popadła w te histeryczne, ale też doszczętnie zużyte tony, jednak globalny szok nastąpił dopiero wówczas, gdy się okazało, że Donald Trump bierze więcej niż ktokolwiek się spodziewał. Wszystko wskazuje na to, że Trump zgarnie ponad 300 głosów elektorskich, do tego uzyska o 5 milionów głosów więcej od wszystkich wyborców, a to dopiero początek. Republikanie wygrywają też Senat i Kongres, a co za tym idzie będą mieli pełen komfort w powoływaniu sędziów federalnych i sędziów Sądu Najwyższego. Wiadomo nie od dziś, że Donald Trump ma rachunki do wyrównania z wymiarem sprawiedliwości i należy się spodziewać, że skorzysta z okazji.
Szok przeciwników nowego prezydenta USA nie jest żadnym zaskoczeniem, co prawda w ostatnich dniach widać było niepokój w obozie Demokratów, jednak wiarę w cud zachowywali do końca. Zupełnie inny rodzaj szoku, ale wcale nie w mniejszej skali, przeżyli zwolennicy Donalda Trumpa. Przewaga republikańskiego polityka nie jest znacząca, czy wyraźna, lecz miażdżąca. Żaden sondaż prezentowany w głównych mediach nawet się na krok nie zbliżył do tego, co się stało. Cały czas eksperci mówili o barierze błędu statystycznego, która gwarantuje zaciętą walkę do końca. Tymczasem niepełne wyniki wyborów zrobiły tak potężne wrażenie, że doświadczony polityk Radosław Sikorski nie czekając na oficjalne potwierdzenie ledwie wydukał przygotowaną formułkę:
Naród amerykański podjął decyzję. Potwierdziła się słuszność polskiej polityki zagranicznej, polegającej na utrzymywaniu kontaktów politycznych zarówno z demokratami, jak i z republikanami.
Jestem w bieżącym kontakcie z najwyższymi przedstawicielami ds. bezpieczeństwa w obu… pic.twitter.com/HrY7jbr5Vf— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) November 6, 2024
Niemniejsze emocje towarzyszyły polskiemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, choć był to zupełnie inny rodzaj ekspresji i podniecenia:
Congratulations, Mr. President @realDonaldTrump! You made it happen! 👏👏👏🇵🇱🤝🇺🇸
— Andrzej Duda (@AndrzejDuda) November 6, 2024
Donald Trump dzisiejszej nocy dokonał wielu cudów, ale chyba największym było wywołanie szoku u wszystkich, a być może i on sam lekkiego szoku doznał, gdy zobaczył, że pobił wiele rekordów.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!
No właśnie, Donaldek Tusk przepowiedział, że dwóch Donaldów w polityce to o jednego za dużo. Sam tak powiedział.
Obecni wygrani w wyborach US uważają państwo Tuska za autorytarne, skręcające w stronę dyktatury. Nic dziwnego że kot Jarosława Kaczyńskiego szybciej pogratulował DT niż premier Tusk. Niestety musimy się liczyć z negatywnymi konsekwencjami za faszystowskie zapędy Tuska.