Foto: Facebook/Isajew

W polskiej polityce wszystkiego można się spodziewać, poza jakimkolwiek porozumieniem pomiędzy politykami PiS i PO. Tym większego podkreślenia wymaga fakt, że wczoraj stał się cud i do takiego porozumienia doszło nie tylko na poziomie politycznym, ale też prawnym. Jarosław Kaczyński po przegranym procesie cywilnym miał zapłacić ponad 700 000 zł kosztów związanych z zamieszczeniem przeprosin na portalu Onet.pl. Powód Radosław Sikorski uznał, że ta kara jest rażąco wysoka i nie o to chodzi w postępowaniach sądowych, aby doprowadzać stronę przegraną do bankructwa. Dlatego też Sikorski 21 grudnia 2022 roku złożył Kaczyńskiemu następującą propozycję:

Na odpowiedź trzeba było trochę poczekać, ale ostatecznie sekretarz PiS Krzysztof Sobolewski opublikował na portalu Twitter potwierdzenie przelewu i krótkie oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego.

Finałem tego cudu w było uznanie przez Radosława Sikorskiego, że sprawa jest zakończona, co więcej w treści wpisu polityka PO nie sposób się doszukać jakiejkolwiek pogardy dla przeciwnika, co mu się wielokrotnie zdarzało okazywać:

I gdy się wydawało, że porozumienie pomiędzy dwoma skonfliktowanymi politykami nic innego w tym dniu nie przebije, do akcji wkroczył Igor Isajew, Ukrainiec mieszkający w Polsce i przedstawiający się jako dziennikarz Wirtualnej Polski. Isajew dokładnie wyraził głębokie oburzenie z powodu niskiej kwoty wpłaconej przez Kaczyńskiego na rzecz Ukrainy i podkreślił, że Ukraińcy wpłacają znacznie więcej.

Obojętnie co się sądzi o Jarosławie Kaczyńskim, to z całą pewnością nie można go nazwać oligarchą, a już na pewno nie da się mu zarzucić braku zaangażowania w pomoc Ukrainie. Przeciwnie! Wielu krytyków uważa, że Polska przekroczyła granice zdrowego rozsądku i własnego bezpieczeństwa, przekazując Ukrainie więcej niż jest w stanie, ale jak widać dla Ukraińca Igora Isajewa to zbyt mało.

Za to bardzo dużo usłyszał Isajew od Polaków i bynajmniej nie były to słowa wsparcia, ale lawinowa krytyka ze wszystkich stron politycznej sceny. Ukrainiec mieszkający w Polsce najczęściej był pytany dlaczego nie walczy na froncie i ile sam wpłacił na pomoc tym, którzy nie siedzą w Polsce, ale walczą na Ukrainie. Ze strony internetowego wojownika nie padła żadna odpowiedź, milczy też redakcja Wirtualnej Polski i Ambasada Ukrainy, która obserwuje swojego rodaka.

Nie jest to pierwsza tak skandaliczna akcja w wykonaniu Isjewa, który profanował polskie godło, nazywał Polskę „ch..em” i czynił współodpowiedzialną za zbrodnie niemieckie w czasie II Wojny Światowej. Przy tym zauważyć trzeba, że za rządów PiS dwukrotnie otrzymywał dotacje, łącznie na kwotę 140 000 zł, na prowadzenie swojego portalu Prostir.pl i co więcej dostał obywatelstwo polskie. Trudno na podstawie jednego wpisu wyciągać radykalne wnioski, ale z pewnością nie można wykluczyć, że takich przejawów wdzięczności Polacy usłyszą jeszcze wiele.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!