W piłce nożnej trenerzy budują schematy zachowań boiskowych, a gdy to nie wychodzi, to wszyscy narzekają, że „zabrakło automatyzmów”. Politycy nie mają takich problemów, ale akurat w ich przypadku schematyczność jest obciążeniem nie atutem. Z drugiej strony z łamaniem schematów też bywa różnie i niebezpieczne. Gdy PiS po raz pierwszy próbował przeprowadzić prawybory szybko się okazało, że przyniesie to więcej szkód niż pożytku i wtedy do akcji wkroczyła Koalicja Obywatelska.
Odwieczny wróg PiS postanowił pokazać swój ulubiony automatyzm: „u nas jest demokracja, u nich zamordyzm prezesa”. W takich warunkach narodziły się prawybory w KO, czego z pewnością Donald Tusk również żałuje, biorąc pod uwagę jak wygląda rywalizacji kandydatów, której zresztą miało nie być. Po głośnym występie Radosława Sikorskiego, w programie Moniki Olejnik, wielu prominentnych polityków największej partii rządzącej przecierało oczy ze zdziwienia. Nie tak to miało wyglądać, Trzaskowski i Sikorski mieli okazywać sobie wzajemny szacunek, pokazać wysokie standardy oraz zmobilizować elektorat KO.
Tymczasem Sikorski od początku zaczął wbijać szpilki Trzaskowskiemu i gdy to nie przynosiło efektów zaczęły puszczać mu nerwy, aż w końcu wytoczył antysemicką armatę. Wybuchł skandal wokół insynuacji, jakie mieli kolportować koledzy i koleżanki Radosława Sikorskiego na temat żydowskiego pochodzenia jego żony Anne Applebaum. Wprawdzie Rafał Trzaskowski natychmiast „wsparł” Sikorskiego i jeszcze Monika Olejnik się pokajała, ale fatalnego wrażenia i dalszej eskalacji napięć to nie powstrzymało. Prawdopodobnie te okoliczności zdecydowały, że kierownictwo partii postanowiło skrócić „kampanię” i zakończyć ją 22 listopada 2024 roku.
Jak donoszą media, właśnie w tym dniu mają się odbyć wybory, natomiast dzień później będą ogłoszone wyniki, chociaż pierwotnie zakładano termin 7 grudnia. Jednak to wszystko nie ma większego znaczenia, bo doświadczeni analitycy polskiej sceny politycznej doskonale wiedzą, że mamy do czynienia z spektaklem, od początku do końca wyreżyserowanym. Wybór kandydata na prezydenta to zbyt poważna sprawa aby oddać ją działaczom lokalnym jakiejkolwiek partii. Zrozumiał to w ostatniej chwili Jarosław Kaczyński lub raczej sobie przypomniał i to samo wie Donald Tusk. Decyzja o tym, kto z ramienia KO będzie kandydował w wyborach zapadła już dawno, a cała operacja z rzekomym liczeniem głosów została obrazowo opisana przez Jarosława Kaczyńskiego:
To ma być internetowo, tak? Więc pytanie, gdzie będzie serwer. Ja sądzę, że w głowie Donalda Tuska – 14 listopada 2024 roku, Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej.
Wszystkie wewnętrzne i zewnętrzne badania sondażowe wskazują na Rafała Trzaskowskiego, dodatkowo Trzaskowski ma poparcie ze strony samorządowców KO oraz partii satelickich „Nowoczesna” i „Zieloni”. Najsłabszym punktem prezydenta Warszawy jest to, że Donald Tusk go nie lubi i chętnie widziałby kogoś innego, ale Tusk nie ma wyjścia, podobnie jak Jarosław Kaczyński w 2020 roku, kiedy musiał postawić na nie lubianego już Andrzeja Dudę. Pewne jest zatem, że 22 listopada Rafał Trzaskowski zostanie wylosowany przez serwer w głowie Donalda Tuska, bo te dane są zapisane na serwerze od dawna.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!
Dodatkowym “wspomaganiem serwera” będzie fakt, że dupiarz został już namaszczony przez sorosa a teraz przedstawiciele Trumpa to zatwierdzają. W czasie najbliższej wizytacji zostaną przekazane wytyczne odchodzącemu Dudzie i nadchodzącemu dupiarzowi.
https://www.pap.pl/aktualnosci/delegacja-wspolpracownikow-trumpa-spotka-sie-z-duda-i-trzaskowskim-wiceszef-mon