Foto: Darek Delmanowicz / PAP

Człowiek może się załamać i nie wie gdzie uciekać, gdy trafi w imadło sądów powszechnych i trybunałów ludowych. Przerażająca ilość odruchowych reakcji społecznych na proste reguły prawa, które obowiązują od czasów Cesarstwa Rzymskiego, odbiera z kolei wszelką nadzieją na edukację. Swego czasu zdecydowana większość obywateli wieszała psy na sądzie, który wydał wyrok za kradzież cukierka, czyli dość klasyczny przykład „niesprawiedliwości”.

I nic nie pomagały wyjaśnienia, że złodziej to recydywista, w dodatku bezczelny, bo wielokrotnie wchodził do sklepów, konsumował coś do połowy potem odstawiał i nie chciał zapłacić. W sądzie tłumaczył, że to jego prawo i niczego złego nie czyni, ale w Internecie ze wszystkich okoliczności i przesłanek, został tylko biedny staruszek ukarany za kradzież cukierka. Podobna sytuacja miała miejsce dzisiaj i znów po grzbiecie dostali niewinni, a świętym został skazany.

Małopolska policja udostępniła w mediach społecznościowych list następującej treści:

22-letni Maciej Żubrowski poszukiwany jest na podstawie listu gończego wydanego przez Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia w Krakowie do odbycia 2 dni zastępczej kary aresztu za używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym (art. 141 kodeksu wykroczeń – przekazano w komunikacie.

Dla każdego obywatela, który zna podstawy prawa ten komunikat nie jest żadną sensacją, powodem do śmiechu, czy oburzenia. Bez znajomości szczegółów sprawy wiadomo, że policja wykonuje wyrok Sądu, więc wszelkie błyskotliwe riposty „zajmijcie się ściganiem prawdziwych przestępców”, nie mają tutaj żadnego zastosowania. Policja nie ma w tej sytuacji żadnego wyboru, o ile sama nie chciała wylądować na wokandzie. Czy wybór miał sąd? Nie miał również, ponieważ panem Maciej nie nie dorobił się listu gończego z powodu przeklinania w miejscu publicznym, tylko za uchylanie się od wykonania wyroku.

W komunikacie brakuje informacją jaka karę grzywny otrzymał skazany, ale sądząc po karze zastępczej w wysokości dwóch dnia areszty, to prawdopodobnie było to nie więcej niż dwie stawki dzienne po 100 zł. Jak widać nie jest to żadna surowa kara i nie byłoby żadnego listu gończego, gdyby skazany dwukrotnie nie lekceważył prawa.

Co do podstawy prawnej, to nie jest to żadna nowość, ale art. 141 kodeksu wykroczeń:

Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.

Przepis ten istnieje od czasu odzyskania przez Polskę niepodległości i w takiej samej lub jeszcze bardziej radykalnej formie funkcjonuje w większości krajów. Za ciekawostkę można uznać to, że w USA zabronione jest przeklinanie w obecności osoby zmarłej. Drugą ciekawostką jest to, że za przeklinanie w miejscu publicznym wielokrotnie przed sądem stawał Jerzy Owsiak, a raz został skazany i ukarany naganą oraz musiał zapłacić 100 zł kosztów sądowych. Innym razem Owsiak w miejscu publicznym krzyczał: „i odpier…e się w tych sądach”, za co w pierwszej instancji ponownie został skazany, ale sąd odwoławczy spełnił prośbę pana Jerzego i go uniewinnił.

Jest rzeczą niezbędną, aby wyroki sądów podlegały krytyce społecznej, ale jak przy każdej krytyce trzeba wiedzieć, co i dlaczego się krytykuje. Pomstowanie na policję i sądy w tym konkretnym przypadku jest zdecydowanie przejawem ignorancji. Natomiast sam przepis nie jest też żadnym kuriozum, wystarczy sobie wyobrazić klnącego na placu zabaw, czy przed przedszkolem, aby zrozumieć, jaka była intencja ustawodawcy. Po prostu przeklinać, tak jak pić, trzeba umieć i dobrać przy tym odpowiednie towarzystwo.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!