Foto: Screen TVP VOD

Przewidywalność reakcji i zachowań Donalda Tuska jest na tak wysokim poziomie, że pomyłki interpretacyjne praktycznie są wykluczone. Jedynie nadzwyczajne okoliczności, całkowicie niezależne od Tuska mogą sprawić, że coś się po drodze zmieni. I dokładnie tak się sprawy mają w kwestii ostatniej deklaracji premiera, której odczytanie, umiarkowanie zaangażowanemu obserwatorowi polskiego życia politycznego, nie powinno sprawiać najmniejszych problemów.

Wystarczy jeden krótki rzut oka, aby w poniższej treści i formie odnaleźć pakiet firmowy lidera „koalicji 13 grudnia”, ze wszystkim retorycznymi zabiegami, jakie stosuje od lat:

Jak przetłumaczyć te słowa na język zwykłego obywatela? Bardzo prosto, ale do tej prostoty trzeba mieć klucz, dlatego zacznijmy od dosłownego brzmienia komunikatu. Donald Tusk nie pierwszy raz przekazał, że jest mężem stanu, który bez wahania sprzeciwi się najmożniejszym tego świata, żeby bronić polskiego interesu narodowego. Tak można by odczytać jego słowa, ale pamiętając, że mamy do czynienia z Donaldem Tuskiem, wkładamy klucz do zamka i wtedy naszym oczom ukazuje się to, co jest za drzwiami taniej propagandy: „Zrobię wszystko, co mi każe UE alba USA, ale muszę kłamać, że zrobię inaczej”. Pozostaje jeszcze jedno wyjaśnić, skąd ta nagła potrzeba zadeklarowania wszystkiego i niczego? Nie tylko w kuluarach politycznych, ale na kontach społecznościowych co bardziej niecierpliwych dziennikarzy pojawiają ostrzeżenia, że Polska chce wysłać żołnierzy na Ukrainę1

Podjęcie takiej decyzji zawsze wiąże się ze skrajnymi emocjami, a dodatkowy problem aktualnej władzy polega na tym, że mamy środek kampanii prezydenckiej. Bez badań sondażowych, które pewnie i tak po cichu zostały wykonane, wiadomym jest, że zdecydowana większość Polaków będzie się przeciwstawiała wysyłaniu naszego wojska na Ukrainę, dlatego Donald Tusk znalazł się w potrzasku. Z jednej strony będzie musiał zmierzyć się ze oczekiwaniami Donalda Trumpa, a te jak wiadomo zawsze są stanowcze, z drugiej strony oczekiwania polskich wyborców w tym obszarze są zupełnie inne. Wstępny pomysł Tuska jest taki, że zrobi, co mu każą, ale będzie udawał męża stanu podejmującego niepopularne decyzje.

Czy taka operacja się powiedzie? Niewiele na to wskazuje, w Polsce istnieje mnóstwo podziałów społecznych, co zresztą jest normalną cechą wszystkich demokracji, ale istnieją też pewne stałe ponad podziałami. Jedną z nich na pewno jest „żadnego przelewania polskiej krwi” i obojętnie w jaki sposób Donald Tusk będzie tłumaczył z nie swojej decyzji, która jednak wpłynie na jego konto, to i tak polegnie. Co gorsza nie jest to koniec złych informacji dla obozu władzy i przede wszystkim dla Rafała Trzaskowskiego, kandydata na prezydenta, bo on również będzie musiał ponieść konsekwencje polityczne.

Niestety są też złe informacje dla Polski, ponieważ kolejny raz się okazuje, że medialno-polityczne emocje decydują o kluczowych rozstrzygnięciach. Kategoryczne nie dla obecności polskich żołnierzy na Ukrainie, bez podania warunków na jakich miałoby się to odbyć, jest zachowaniem skrajnie populistycznym i niemądrym. Polska nie powinna już dokładać ani złotówki do interesów ukraińskich, ale jeśli taka misja miałby przynieść zyski polskim firmom i do tego bez większego ryzyka pozwoliła zdobyć nowe doświadczenia w rozpoznaniu rosyjskiej, jak również ukraińskiej armii, to najzwyczajniej w świecie wypada to dokładnie przeanalizować.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. Jak usłyszałem wczoraj że Polska ma “teraz szczególną rolę” to wiedziałem o co chodzi. Zabrakło tylko “oczy całego świata są skierowane na Polaków”.

    Trump przychylil się do Europy i UE będzie miała swoich negocjatorów w Arabii. Będziemy musieli zrobić nasze ustępstwa i wziąć nasza odpowiedzialność, rękami Polaków.

    Ukraińcy zrobili deal roku, my im postawimy pomniki chwały UPA w zamian damy nasza armię która będzie za nich ginęła. Bandera by to zalajkowal.