Swego czasu Robert Lewandowski po francusku skomentował wyniki plebiscytu organizowanego przez „France Football” i była to bardzo krótka wypowiedź – le cabaret. Dziś, 5 czerwca 2023 roku, przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej zapadł równie kabaretowy wyrok w sprawie przeciw Rzeczpospolitej Polskiej. W sentencji wyroku TSUE stwierdził, że Polska uchybiła zobowiązaniom, które ciążą na każdym kraju członkowskim Unii Europejskiej, na mocy art. 19, ust. 1, akapit 2 Traktatu o UE. Wyroki TSUE z reguły nie są dla Polski korzystne, ale tym razem doszło do jeszcze jednej osobliwości.
Przedmiotem skargi wniesionej przez Komisję Europejską była od dawna nieistniejąca ustawa o Sądzie Najwyższym, w która między innymi powoływała do życia nową izbę Sądu Najwyższego i była to Izba Dyscyplinarna. Orzeczenie TSUE samo w sobie nie wnosi nic nowego do polskiego porządku prawnego, bo dotyczy nieistniejącego podmiotu, ale ma za to bardzo duże polityczne znaczenie, ponieważ prócz wydawania wyroków TSUE w sposób szczególny dba o swoje kompetencje i konsekwentnie je poszerza, wbrew zapisom traktatu. Dziś również skład sędziowski podkreśli, że prawo unijne stoi ponad prawem krajowym, co należy czytać w taki sposób, że wyroki TSUE są ważniejsze niż orzeczenia polskich sądów, czy Trybunału Konstytucyjnego.
Niemal w ciemno można też obstawiać, co znajdzie się w uzasadnieniach wyroków TSUE dotyczących reformy polskiego sądownictwa, bo prawie zawsze jest to naruszenie “niezawisłości i bezstronności”. Tak się stało i w tym przypadku, żeby jednak jakoś odróżniać jedno orzeczenie od drugiego TSUE dopisał, że Polska uchybiła prawu do poszanowania życia prywatnego i ochrony danych osobowych. Trudno zrozumieć na czym niby miało by polegać jedno i drugie, biorąc pod uwagę, że wszystkie procesy Polsce podlegają tym samym przepisom o ochronie danych, a życie prywatne stron dotyczy tysięcy postępowań, dość wspomnieć o sprawach rozwodowych.
Warto też podkreślić, że sprawność w orzekaniu jaką prezentuje KE i TSUE nie odbiegają od standardów polskich sądów. Komisja Europejska wniosła skargę przeciw Polsce w 2021 roku, czyli w dwa lata po 2019 roku, gdy zostały wprowadzone sporne przepisy i dopiero pod dwóch kolejnych latach zapadło rozstrzygnięcie w TSUE. W tym czasie sprawa stała się całkowicie przedmiotowa, mieliśmy już kilka nowelizacji i przede wszystkim 15 lipca 2022 r. z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy weszła w życie nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną i w jej miejsce powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej. W następnym kroku, 13 stycznia 2023 r. Sejm uchwalił kolejną nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym i tym razem sprawy dyscyplinarne sędziów ma rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny.
Obojętnie jak spojrzymy na te nowelizacje, jedno nie ulega wątpliwości, mianowicie to, że Izba Dyscyplinarna nie funkcjonuje od ponad roku. Tymczasem Polska od października 2021 roku na wniosek Komisji Europejskiej została również zobowiązana przez TSUE do zapłaty na rzecz KE kary w wysokości 1 mln euro dziennie za to, że nie zostały zawieszone przepisy odnoszące się do byłej Izby Dyscyplinarnej. Po nowelizacji ustawy w 2022 r. polski rząd złożył wniosek o wstrzymanie kary i uzasadnił to w bardzo prosty sposób – likwidacją Izby Dyscyplinarnej. KE nie przychyliła się do wniosku. O dziwo fakt, że Polska zlikwidowała Izbę Dyscyplinarną SN odnotował TSUE, ale nie skutkowało to zawieszeniem kary, tylko obniżeniem stawki do 500 tys euro. Niezbadane są wyroki boskie, ale wyroki TSUE w sprawie Polski, dawno są spisane w taki sposób, jak komentował to Lewandowski.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!