Nigdy nie należy mówić, że się już wszystko widziało i tym bardziej nic nas nie zaskoczy, bo to naiwność albo brak pokory, jak kto woli. Gdy media obiegła informacja, że portugalski trener Motoru Lublin Goncalo Feio najpierw obraził rzeczniczkę klubu Paulinę Maciążek, a potem plastikową kuwetą na dokumenty uderzył prezesa Pawła Tomczyka, 99 kibiców na 100 mówiło o pewnej dymisji trenera. A co pokazało życie? Życie pokazało cały swój urok, przewrotność i co to dużo mówić, dowcipny charakter.
Właściciel Motoru Lublin Zbigniew Jakubas zorganizował konferencję prasową i przekazał na niej, że Goncalo Feio zachowuje swoje stanowisko, natomiast ugodzony kuwetą prezes klubu został zawieszony. Zbigniew Jakubas motywował decyzję rady nadzorczej bardzo prosto i w stylu komentatorów piłki nożnej – zwycięzców się nie rozlicza. Jakubas najpierw wymienił całą serię swoich zasług dla klubu, w tym szczególnie zwrócił uwagę na zainwestowaną kwotę, a potem przeszedł do usprawiedliwiania i komplementowania portugalskiego szkoleniowca:
Dalej współpracujemy z Goncalo Feio. (…) Cenię go, to kompetentny człowiek. Ta sytuacja, która wyniknęła, jest efektem przemęczenia. Trener pracuje po 20 godzin. To jest granica wytrzymałości organizmu, być może człowiek jest wybuchowy (…) Ambicja i presja spowodowały taki wybuch, jaki się wydarzył. Trener mówił, że niektórzy przeszkadzają. Może to było zbyt uogólnione. Czasami jest to też odczucie.
Na końcu Zbigniew Jakubas zapewnił Goncalo Feto o swojej dozgonnej przyjaźni:
Jestem pana przyjacielem, a nie wrogiem i nigdy wrogami nie będziemy. Tu zawiodła komunikacja, co jest podstawą w klubie.
Zupełnie inny los spotkał prezesa Pawła Tomczyka, ale o tym opowiedziała już Przewodnicząca Rady Nadzorczej Spółki Motor Lublin S.A., pani mecenas Izabela Bobrzyk:
Prezes z uwagi na stan zdrowia nie może pełnić obowiązków. Rada nadzorcza podjęła uchwałę o czasowym zawieszeniu pana prezesa w pełnieniu obowiązków na okres do trzech miesięcy. Na ten czas delegowaliśmy na tę funkcję członka rady nadzorczej pana Roberta Żyśko. Od dziś będzie on podejmował wszystkie działania, głównie celem załagodzenia obecnej sytuacji.
Raczej nie należy z tej wyjątkowej historii wyciągać generalnych wniosków, ale okazuje się, że czasami warto zdzielić prezesa przez łeb, aby zdobyć szacunek i przyjaźń na jeszcze wyższym szczeblu.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!