Foto: Krzysztof Sitek/PAP

Od kilku dni dystrybucja tabletek z jodkiem potasu wzbudza żywe emocje polityczne i społeczne. Dzieje się tak z powodu spekulacji dotyczących rzekomych rosyjskich planów wysadzenia elektrowni atomowej w Czarnobylu. Tabletka ma być odpowiedzią na potencjalny sabotaż atomowy, dlatego na początku warto wiedzieć, czym jest ten suplement diety. Jodek potasu to jeden z powszechnie stosowanych związków chemicznych oznaczonych symbolem KI. Jako produkt wyjściowy występuje w formie bezbarwnych kryształów, ale przetworzony przybiera formę proszku, pastylek i nawet płynu, ponieważ jest związkiem łatwo rozpuszczalnym w wodzie.

Jodek potasu ma szerokie zastosowanie w przemyśle chemicznym, farmaceutycznym, jak również stosowany jest w do celów kulinarnych, na przykład w postaci soli jodowanej. Jak w przypadku wszystkich pierwiastków i ich związków niedobór jodu i potasu może osłabić organizm i narazić na choroby, ale jego nadmiar stanowi jeszcze większe zagrożenie dla zdrowia.

W odniesieniu do potencjalnego zagrożenia związanego z wybuchem elektrowni atomowej w Czarnobylu, nie sposób pominąć historycznej awarii, która nastąpiła w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku. Ówczesne władze PRL dopiero po czterech daniach, 29 kwietnia 1986 roku podjęły decyzję o tym, by obywatelom PRL podać płyn Lugola, czyli nic innego, jak wodny roztwór czystego jodu w roztworze jodku potasu. Początkowo płyn był podawany głównie dzieciom w szkołach, potem płyn przejęło około 19 milionów Polaków. Władze PRL w związku z awarią nie podjęły innych kluczowych działań, nie zarządzono kwarantanny, ani wietrzenia sal, Polacy nie musieli też myć rąk płynem dezynfekującym i chronić górnych dróg oddechowych maseczkami.

Współcześnie nauka, na wypadek zagrożenia promieniowaniem z uszkodzonych reaktorów atomowych, proponuje bardziej zaawansowane rozwiązania niż spożywanie rozcieńczonej jodyny (alkoholowy roztwór jodku potasu). Tabletka z jodkiem potasu jest łatwa w aplikacji, nie wywołuje żadnych skutków ubocznych i jak zapewniają lekarze eksperci, daje 100% gwarancję ochrony przed rakiem tarczycy. W pierwszej kolejności tabletki mają być podawane osobom w najwyższej grupie ryzyka, czyli funkcjonariuszom straży granicznej, strażakom, żołnierzom, policjantom, następnie ma być powtórzona operacja z PRL-u i tabletki trafią do szkół.

Jak pisaliśmy na wstępie sprawa wywołuje spore emocje społeczne, ponieważ pojawiły się plotki, że poza oficjalnym źródłem dystrybucji, tabletki są przekazywane celebrytom, w tym znanej aktorce. Władze państwowe zapewniają jednak, że suplementu diety nie zabraknie i pierwsza dawka będzie dostępna dla wszystkich, zabezpieczone są też dostawy na wypadek konieczności podania drugiej dawki przypominającej, tak zwanego boostera. Niestety już pojawiły się grupy osób, które dyskredytują skuteczność tabletek z jodkiem potasu, sieją dezinformację i rozprowadzają antynaukowe teorie spiskowe. Tak zwani antyjodkowcy zagrażają bezpieczeństwu państwa i obywateli, nie chronią siebie i innych, dlatego władze i w tym zakresie planują odpowiednie działania. Z ustaleń redakcji wynika, że specjaliści rządowi od walki z dezinformacją: Janusz Cieszyński i Tomasz Matynia mają powołać specjalną grupę „Jodujemy się”, która będzie działać w mediach społecznościowych oraz stronę, gdzie będą publikowane konta i adresy antyjodkowców.

* po przeczytaniu artykułu mogą wystąpić reakcje uboczne, brak zrozumienia, brak czytania między wierszami, osowiałość, skłonność do pisania donosów oraz stany lękowe związane z utratą władzy, naukowego autorytetu, a tym samym pieniędzy.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!