Słowa krzepią, słowa wzruszają i bawią, ale też nic nie znaczą lub ich znacznie nie ma nic wspólnego z późniejszymi czynami. Donald Tusk traktuje słowa na wszelkie wymienione i niewymienione sposoby, ale ostatecznie jego słowa przeważnie nic nie znaczą i nie mają nic wspólnego z czynami. Ktokolwiek zna Donalda Tuska i jego sposób funkcjonowania w polityce, ten od razu wiedział, że kolejna deklaracja, którą złożył nie tylko nie zostanie wypełniona, ale życie brutalnie ją zweryfikuje.
Lider „koalicji 13 grudnia” nie raz i nie dwa razy mówił o przyjaźni, miłości, praworządności, czy uśmiechniętej Polsce i za każdym razem kończyło się to brutalną walką o władzę przy użyciu wszelkich możliwych środków. Jedna z ostatnich wypowiedzi, też zawierała piękne słowa:
W Koalicji 15 Października w trakcie wyborów obowiązuje zasada przyjaznej konkurencji, bez wrogości i bez lekceważenia. Decyzję Szymona Hołowni o kandydowaniu przyjąć należy z pełnym szacunkiem i uznaniem dla odwagi i determinacji Pana Marszałka.
— Donald Tusk (@donaldtusk) November 14, 2024
Opublikowanie na portalu „X” tak żarliwego apelu Donalda Tuska, o wzajemne poszanowanie, na starciu pachniało nieuchronnym finałem i pierwszą odsłonę tego finału właśnie obserwujemy. Wczoraj wybuchła świeża afera związana z Collegium Humanum, a jej ofiarą padł Szymon Hołownia. Sprzyjający obecnej władzy tygodnik Newsweek Polska i inni dziennikarze z tego samego obozu medialnego utrzymują, że Szymon Hołownia był studentem skompromitowanej uczelni i co więcej miał otrzymywać oceny chociaż nie uczestniczył w zajęciach. Wszystkie te rewelacje są wynikiem przecieków z akt postępowania prowadzonego przez prokuraturę i większość już została potwierdzona, nawet przez samego Szymona Hołownię.
Pozostaje jednak mnóstwo niejasności, przede wszystkim w tym najbardziej podstawowym obszarze, mianowicie komu i dlaczego zależało, aby ta sprawa wypłynęła na starcie kampanii wyborczej. Na tę najważniejszą część pytań odpowiedział sam zainteresowany. Szymon Hołownia nie wierzy w przypadki i wskazuje jednoznacznie, że za przeciekami stoją służby lub prokuratura, w domyśle te służby, które w tej chwili nadzoruje premier Tusk. Hołownia mówi też wprost, że cała operacja ma służyć storpedowaniu jego kandydatury w wyborach prezydenckich. Na koniec Marszałek Sejmu oświadczył, że ta brudna akcja podważa zaufanie w ramach koalicji rządzącej.
Formalnie kampania prezydencka jeszcze się nie zaczęła, ale Donald Tusk już pokazał, w jaki sposób będzie wyglądała: „przyjazna konkurencja”. Niezmiernie istotne jest też to, że atak został przypuszczony na koalicjanta, zatem można sobie tylko wyobrazić jak w praktyce Donald Tusk będzie realizował dalsze deklaracje wobec przeciwników politycznych.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!