Foto: Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl

Wybory prezydenckie w Polsce od zawsze, a w ostatnim czasie szczególnie, skupiały się na haśle „prezydent wszystkich Polaków”. Wokół tej alogicznej i abstrakcyjnej koncepcji budowano niemal każdą kampanię wyborczą, tymczasem oczywistym jest, że nie istnieje prezydent wszystkich Polaków. Czym inny jednak jest logika i rzeczywistość, a czym innym działania polityków, które przybierają przeróżne formy, w tym groteskowe.

W 2015 roku podczas debaty prezydenckiej Andrzej Duda postawił chorągiewkę z logo Platformy Obywatelskiej na pulpicie Bronisława Komorowskiego. Ówczesny prezydent natychmiast tę chorągiewkę przeniósł na stół dziennikarski i postawił obok Moniki Olejnik, która z kolei odstawiła niechciany gadżet na podłogę. Symboliki w tym zdarzeniu jest pod dostatkiem, ale też sporo śmiechu przez łzy. Kandydaci tak się starają udowadniać swoją niezależność, że gotowi są sponiewierać partię, która ich wystawia i finansuje. Bronisław Komorowski jest mistrzem gaf, dlatego raczej nie chciał z premedytacją wyrzucić PO na śmietnik historii, ale wyszło jak zawsze i ostatecznie wybory przegrał.

Pierwszym prezydentem, który odważył się powiedzieć banalną prawdę na temat „prezydenta wszystkich Polaków” był Andrzej Duda:

Prezydent nigdy nie będzie prezydentem wszystkich Polaków w tym rozumieniu, że zaspokoi oczekiwania i widzimisie każdego obywatela z 38 milionów naszych rodaków, którzy tutaj na ziemiach naszego kraju, w Polsce, żyją w tej kategorii za lidera – 2017 rok wywiad w TVP Historia.

Dokładnie tak jest, było i będzie, ale warto zauważyć, że te słowa padły po wygranej Andrzeja Dudy, natomiast w kampanii takich odważnych tez się nie wypowiada, o czym doskonale wie Szymon Hołownia. Wczoraj lider Polska 2050 i jeden z liderów „Trzeciej Drogi” ogłosił, że będzie startował w wyborach jako kandydat niezależny. Bardzo odważna deklaracja, ale raczej byłby taką, gdyby Szymon Hołownia zrezygnował z członkostwa w partii własnego imienia, którą założył, następnie wyszedł z koalicji i jeszcze porzucił stanowisko Marszałka Sejmu. Ponieważ żadna z tych okoliczności nie wystąpiła, to Szymon Hołownia stał się Bronisławem Komorowskim, a w każdym razie zrobił sporą konkurencję byłemu prezydentowi.

Zapowiada się bardzo wesoła kampania, marszałek i poseł z ramienia Polski 2050 Szymona Hołowni, który z tego tytułu pobiera określone ustawowo apanaże, będzie przekonywał wyborców, że jest podzielonym wewnętrznie bytem politycznym. Gdy wejdzie na salę plenarną, to wtedy wcieli się w rolę posła swojej partii, gdy pojawi się na sali gimnastycznej w Pułtusku, w ramach kampanii wyborczej, to będzie niezależnym kandydatem. W całej tej politycznej schizofrenii pozostaje jeszcze wyjaśnić drażliwą kwestię finansowania kampanii, z czym sam Szymon Hołownia i jego partia w przeszłości mieli duże problemy, co doprowadziło do odrzucenia sprawozdania przez PKW.

Szymon Hołownia na dzisiejszej konferencji przyznał, że jako kandydat niezależny raczej będzie miał poparcie Polski 2050, natomiast nie jest pewien poparcia ze strony PSL. Jeśli ten stan rzeczy się utrzyma, to niezależnego kandydata Szymona Hołownię finansować będą wyłącznie pożyczki i subwencje Polski 2050 Szymona Hołowni, której niezależny kandydat jest członkiem, założycielem i przewodniczącym.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!