Foto: Piotr Nowak

Marszałek rotacyjny Szymon Hołownia, beznadziejnie sobie poradził z nagłym przypływem popularności. Dopóki wygłupiał się w programach rozrywkowych i takich udających nieco poważniejsze, jak pogadanki religijne, to woda sodowa nie wyrządzała aż tak dużych szkód. Gdy Szymon Hołownia poszedł w politykę popularność się podniosła, ale i poziom wody sodowej coraz mocniej uderzał do głowy. Przejawiało się to między innymi przerabianiem Sejmu na kino z popcornem i długimi polemikami zza laski marszałkowskiej.

Początkowo ten nowy „styl” dawał tani poklask i mołojecką sławę, jednak jak to zwykle bywa, szczególnie w polityce, wystarczy popełnić jeden błąd i czar pryska. Szymon Hołownia popełnił wiele błędów i najwyraźniej nie zamierza się zatrzymywać, dlatego możemy oglądać tego polityka w coraz bardziej groteskowych okolicznościach. W poniedziałek doszło do przedziwnej sytuacji i prawdę mówiąc wyglądało to przez moment tak, jakby dziennikarz TV Republika walczył o życie, a przynajmniej o zdrowie. Szymon Hołownia rzucił się na Daniela Machnowskiego, zaraz po tym gdy usłyszał bardzo proste i kulturalnie zadane pytanie:

– Czy rozmawiał Pan z marszałek Wielichowską na temat jej postawy? Ona aktywnie wspierała protesty przeciwko budowie zbiorników retencyjnych.

Zamiast udzielić odpowiedzi, choćby takiej typowo politycznej, czyli o wszystkim i niczym, marszałek Hołownia błyskawicznie nadął nozdrza, spurpurowiał na twarzy i ostro ruszył do ataku:

– Jaką redakcję Pan reprezentuje? – zapytał Hołownia. – Daniel Machnowski, Republika. Czy jest jakaś refleksja? – odpowiedział reporter.
– Teraz jest czas na wyłącznie jedyną refleksję – jak pomóc ludziom. Rozliczeniami, jątrzeniem…
– Ale gdyby zbiorniki powstały, tego by nie było – przerwał Hołowni dziennikarz.
– Teraz ja mówię. Jeżeli chce Pan dzisiaj jątrzyć, robić rozliczenia, oskarżać, partyjnych wojenek, to niech je Pan sobie sam robi. My dzisiaj robimy wszystko, żeby pomóc powodzianom. Niech Pan pójdzie i ma odwagę skonfrontować się z tymi, którzy dziś potracili domy, dobytki i powiedzieć, że ma Pan teraz ochotę rozkręcić w swojej telewizji kolejną partyjną wojenkę, bo tego dzisiaj potrzebujemy. Dziś potrzebujemy rąk do pracy, wody, środków czystości, środków higieny. ludzie nie mają czego pić, nie mają czym się myć, potracili dobytki. O tym powinniśmy dziś rozmawiać, a rozkręcać wojenkę.
– Dlatego mówię, gdyby zbiorniki powstały… – usiłował uzupełnić swoje pytanie dziennikarz.
– A co Pan zrobił, żeby wybudować te zbiorniki retencyjne? Może mi Pan powiedzieć? Co Pan zrobił w ciągu ostatnich lat, aby zwiększyć bezpieczeństwo powodziowe Polski? – wykrzyczał wzburzony Hołownia.
– Na pewno nie chodziłem na protesty i nie byłem przeciwko nim – odparł dziennikarz TV Republika.

Eksperci i autorytety powiadają, że Polska jest podzielona na pół i w takich sytuacjach każda połowa stoi po swojej stronie okopów. Telewizja Republika, trochę na własne życzenie i głównie z powodu jej właściciela, nie jest lubiana w branży, ale tym razem wielu dziennikarzy po drugiej stronie okopów uznało, że pan marszałek rotacyjny, zachował się w sposób niedopuszczalny i do tego śmieszny.

Politycy bardzo ciężko znoszą krytykę i co więcej rzadko się krytyką przejmują, problem w tym, że Szymon Hołownia ma coraz więcej problemów wizerunkowych i coraz mniej zwolenników takiego uprawiania polityki. Szymon Hołownia pracuje na dość oryginalny awans z marszałka rotacyjnego ma marszałka retencyjnego! Dla porządku wypada też dodać, że budowa zbiorników retencyjnych, podobnie jak pozostałej infrastruktury, to zdecydowanie odpowiedzialność polityków, nie dziennikarzy i obywateli.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!