O tym, że słów i zapewnień Donalda Tusk nie należy tratować poważnie, przekonaliśmy się wielokrotnie. Sławetne zapewnienie z 2014 roku, że ówczesny premier i szef PO nie wybiera się do Brukseli, bo zaszczytem jest dla niego sprawowanie jednego z najwyższych urzędów w Polsce, okazały się zwyczajnym kłamstwem. Wydarzenia z ostatnich dni również potwierdziły, że gwarancje Donalda Tuska nie są wiele warte, o czym boleśnie przekonali się mieszkańcy południowej Polski, którzy jeszcze w Piątek słyszeli: „Prognozy nie są przesadnie alarmujące”.
Jest to zaledwie skromny fragment zwyczajnych kłamstw, manipulacji i propagandowych sztuczek, jakie można przypisać liderowi „koalicji 13 grudnia”, a przypomnijmy, że samych „100 konkretów”, jak sama nazwa wskazuje, było 100. Czy w świetle tych i wielu innych faktów można dać wiarę Donaldowi Tuskowi, choćby wielokrotnie oświadczał, że nie zamierza startować w kampanii prezydenckiej? Prawdopodobnie znajdzie się sporo takich łatwowiernych, w końcu miliony Polaków głosowało na Tuska i jego partię, chociaż doskonale wiedziało z czym to się wiąże, ale warto przyjąć jedynie słuszne założenie, że Donald Tusk nie zrezygnował z marzeń o prezydenturze!
Co by miało wskazywać na ten nieprawdopodobny scenariusz? Na przykład mantra Marka Sawickiego bardzo doświadczonego polityka PSL, który w czerwcu tego roku oświadczył:
Politycy różne rzeczy ogłaszają, natomiast fakty świadczą o czym innym. Nie tylko ja nie wierzę, ale również wielu polityków Platformy Obywatelskiej w to nie wierzy i zapewniam, że za pół roku Donald Tusk już będzie oficjalnym kandydatem na prezydenta i życzę mu wygranej.
Swoje stanowisko w tej sprawie poseł Sawicki powtórzył kilkukrotnie i to oczywiście za mało, żeby uznać start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich za wiarygodny, ale są inne znaki na niebie i ziemi. Koalicja Obywatelska jeszcze nie ogłosiła swojego kandydata, a do mediów nieustannie wrzucane są sensacyjne informacje, że niekoniecznie Rafał Trzaskowski będzie tym jedynym. Pojawiają się plotki o starcie Radosława Sikorskiego i przede wszystkim rozmowy ze „chcącymi zachować anonimowość” politykami KO, którzy twierdzą, że decyzję osobiście podejmie Donald Tusk.
Gdy się przyjrzeć bieżącej aktywności szefa KO, to trudno się oprzeć wrażeniu, że uprawia politykę w modelu „dobry car, źli bojarzy”. Próba upokorzenia własnych ministrów, którym kazał się „spowiadać” ze wszystkiego, co im nie wyszło. Cała seria połajanek w kierunku tych samych ministrów, bo w ocenie Donalda Tuska nie przykładają należytej staranności, żeby akcje ratunkowe związane z klęską żywiołową przebiegały sprawnie, to następne prezydenckie przesłanki. Krytyka płynie też pod adresem „niewidocznych” policjantów i żołnierzy, spekulantów zawyżających ceny obuwia gumowego, a do tego z groźną miną Tusk ogłasza rozprawienie się z szabrownikami.
Wreszcie mamy też okazję obejrzeć ulubione zagrywki Donalda Tuska z półki „ocieplanie wizerunku”. Swego czasu była to bożonarodzeniowa oprawa ze świętymi obrazkami, spacer z wnukami i nawet noszenie psa na rękach, choć ten nie należał do ułomków. Wczoraj Donald Tusk wywołał prawdziwą burzę po publikacji zdjęcia, na którym konsumuje zupę szczawiową „od Gosi”, czyli małżonki premiera.
Samorządowcy mówią, że nie mają informacji na czas, brakuje zarządzania kryzysowego, na Opolszczyznę wysłano najbardziej kompetentną „ministrę” Zielińską. A nasz mąż stanu lansuje się na Ista z zupką. Super.
Dobrze chociaż, że rząd sprzedaje powodzianom tanie pożyczki. pic.twitter.com/3NT66CTsIO— Patryk Jaki – MEP (@PatrykJaki) September 16, 2024
Jeśli uznać, że to wszystko razem nie składa się na jeden wielki obraz kampanii politycznej, to naprawdę ciężko zdefiniować co nią jest. Pytanie w tej sytuacji można zadać tylko jedno, czy to jest kampania prezydencka, czy „brukselska”, czy może nakierowana na utrzymanie statusu „dobrego cara”? Tego dowiemy się w najbliższych miesiącach i prawdopodobnie jeszcze przed końcem roku, ponieważ w tym czasie największe partie będą zgłaszać swoich kandydatów na prezydenta.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!
Czyli Tusk nie dostanie pracy w Brukseli.