Z wiekiem człowiek nie tylko się nie zmienia, ale gruntuje w sobie wszystkie stare nawyki i nie inaczej jest z Donaldem Tuskiem. 66-letni polityk ma swoje przyzwyczajenia i ulubione zagrywki, którymi z jednej strony prowokuje przeciwników politycznych, a z drugiej odwraca uwagę od spraw istotnych. Bez dwóch zdań sprawą istotną była obietnica wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 000 zł, czyli dwa razy więcej niż wprowadził śmiertelny wróg PiS. Wiadomo już, że obietnica nie zostanie spełniona, ale wokół tej sprawy nie ma wielkiego szumu.
Znacznie więcej z mediów dowiemy się na temat nieoczekiwanej wizyty w Sejmie tajemniczego „lobbysty”, którym okazał się były wiceminister Marek Wójcik, niż o skróconych kolejkach do lekarzy. Przypadku w tak precyzyjnie dobranej hierarchii rzeczy ważnych i nieistotnych, nie ma żadnego. Donald Tusk i sprzyjająca mu ekipa medialna, to wybitni specjaliści od kreowania emocji społecznych wokół tematów trzeciorzędnych. Do klasyki gatunku przeszła słynna „wojna z kibolami”, czy chemiczna kastracja pedofilów, ale nic nie przebije motywu samolotu. Zanim doszło do wielkiej tragedii pod Smoleńskiem, gdzie rozbił się samolot z parą prezydencką i blisko setką pasażerów, lider PO urządzał samolotowe spektakle na polityczne potrzeby.
Rządy Donalda Tuska w 2007 roku rozpoczęły się od wizyty w Rosji, ale za chwilę i dla równowagi świeżo upieczony premier poleciał do USA. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że poleciał samolotem rejsowym i bardzo szybko gorzko tego pożałował. W 2008 roku senator PiS Andrzej Mazurkiewicz, tak opisał lot Tuska do USA i miał absolutną rację.
Podróż Premiera Donalda Tuska do Waszyngtonu rejsowym samolotem należy określić prostym, aczkolwiek adekwatnym stwierdzeniem – to tzw. zwykłe dziadostwo. Fatalna sytuacja z alarmem bombowym, przeszukiwane bagaże polskiej delegacji, Premier rządu polskiego oczekujący przeszło godzinę na zezwolenie opuszczenia pokładu samolotu.
Po tym eksperymencie Donald Tusk na dłużej dał sobie spokój z lotami rejsowymi i dopiero w 2023 roku media znów złożyły hołd politykowi PO, bo ten tym razem nie miał wyjścia i jako zwykły obywatel musiał lecieć do Brukseli samolotem rejsowym, by „załatwić KPO”. Samolot, Donald Tusk i wizyty w Brukseli, to też powtarzający się motyw polityczny. W tym samym 2008 roku odbyła się słynna wojna o rządowy samolot, który miał zabrać Lecha Kaczyńskiego na szczyt UE w Brukseli. Miał, ale nie zabrał, bo Donald Tusk kazał zaparkować samolot na belgijskim lotnisku i tak tłumaczył tę decyzję:
Powiem brutalnie: nie potrzebuję w Brukseli pana prezydenta, na tym polega problem – oświadczył wczoraj premier po spotkaniu z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. – Samolotowa opera mydlana jest pasjonująca, ale nie chodzi tutaj o samolot, tylko o bardzo poważny spór kompetencyjny.
Po 15 latach od tamtego wydarzenie znów mamy „samolotową operę mydlaną”, ponieważ Donald Tusk przykrywa kwotę wolną od podatku, hamletyzowaniem lotniczym. Przyszły premier Polski oznajmi całemu światu, że nie ma pewności, czy Polska jest w stanie zapewnić delegacji rządowej bezpieczną podróż z udziałem floty rządowej.
Zastanawiamy się jeszcze, jak polecimy na unijny szczyt do Brukseli. Były niepokojące sygnały co do sytuacji, jeśli chodzi o loty specjalne i przygotowanie samolotów do prawidłowego korzystania z nich.
Jednocześnie ten sam Donald Tusk za chwilę będzie opowiadał, w sprzyjających mu mediach, jakim to Polska jest potężnym graczem przy „stole europejskim”, dzięki temu, że zmieniła się władza. Zabawy, prowokacje i inne sztuczki marketingowe Donalda Tuska zazwyczaj są śmieszne lub żałosne, ale bywają też śmiertelnie niebezpieczne. Prowokacja z utrudnianiem Lechowi Kaczyńskiemu wizyty w Smoleńsku zakończyła się wielką tragedią, za którą prawie nikt nie odpowiedział, poza Tomaszem Arabskim, szefem kancelarii Donalda Tuska. W życiu często bywa tak, że prowokując innych, możemy sprowadzić nieszczęście na siebie i to ostatni moment, aby się nad tym, panie Donaldzie, poważnie pochylić.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!