Foto: Screen Twitter

Kontekst kulturowy to coś o czym często zapominamy, a szczególnie w tym celują politycy. Tymczasem pomijając kontekst kulturowy można się naprawdę boleśnie pomylić. Słowa w rożnych językach mają rożne znaczenie, na przykład bardzo znana niemiecka firma OSRAM, po polsku brzmi nieciekawie i nie kojarzy się z oświetleniem, ale z pewną czynnością fizjologiczną.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow przez większość swojego życie używał rosyjskich słów w rosyjskim kręgu kulturowym i tam po każdym publicznym wystąpieniu słyszał oklaski, jak to w Rosji. Nie ma też specjalnego znaczenia, jakie historie Ławrow opowiadał Rosjanom, mógł mówić, co mu ślina na język przyniesie, byle treść i forma odpowiadało rosyjskiemu interesowi narodowemu. Z całą pewnością w Moskwie, za poniższe zdanie bliski współpracownik Władimira Putina otrzymałby owacje na stojąco:

Wojna, którą próbujemy powstrzymać i która została rozpętana przeciwko nam przy wykorzystaniu ludności Ukrainy…

Z zupełnie inną reakcją spotkał się szef MSZ Rosji podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych G20, które odbyło się w indyjskim Delhi. W czasie dyskusji panelowej z udziałem publiczności Siergiej Ławrow zamiast oklasków usłyszał gromki śmiech:

Riposta publiczności na pewno była zaskoczeniem dla rosyjskiego prelegenta, jednak należy zwrócić uwagę na reakcję Ławrowa, a raczej brak reakcji. Kamienna twarz, najmniejszego grymasu, nie wspominając o zdeprymowaniu, takich rzeczy trzeba się uczyć latami i nie wszyscy są w stanie tę umiejętność opanować. Jak mawiają Rosjanie i „śmieszno i straszno”, ale jeszcze jednego można być pewnym. Po powrocie Rosji Ławrow zostanie przywitany chlebem i wódką, czy raczej samogonem, żeby znów nie pominąć kontekstu kulturowego.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!