Foto: Screen TVN24

Redakcja PatrzyMY.pl należy do starszego pokolenia Polaków, dlatego z dużym doświadczeniem życiowym obserwuje rzeczywistość i fikcję. Redakcji zapalają się też czerwone lampki, czasami po pierwszych słowach sensacyjnych doniesień, jak na przykład „ktoś tam przerywa milczenie”. Często milczenie przerywają 75-letnie aktorki, które przez ostatnie 25 lat nie zagrały nawet epizodu, ale przypomniały sobie, że pół wieku temu znany reżyser złożył im dwuznaczną propozycję. W naszym kraju milczenie przerywa więcej grup zawodowych, w tym sędziowie i prokuratorzy.

Wczoraj stacja TVN24 wypuściła kolejną rewelację w ramach cyklu „Czerno na Białym”, tym razem celem „wolnych mediów” był minister Zbigniew Ziobro. Cała konstrukcja tej „publicystyki” wyglądała tak, że poza „sędziami niezłomnymi”, zbuntowanymi prokuratorami, których Ziobro zdegradował i adwokatami związanymi z opozycją, nie wypowiedział się nikt inny. Jednak główną bohaterką odcinka, opowiadającą dramatyczne historie na tle pełnego grozy podkładu muzycznego, była sędzia Agnieszka Pilarczyk, która orzekała w głośnej sprawie dotyczącej ewentualnych błędów lekarskich i śmierci ojca ministra Ziobry. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to sędzia początkująca, ale doświadczona z bogatą ścieżką rozwoju zawodowego, aż po Sąd Apelacyjny w Krakowie. Fakt ten ma szczególne znaczenie dla przedstawionych w filmie TVN24 tez, hipotez i rzekomych okoliczności sprawy, ale zacznijmy od początku, czyli od wypowiedzi sędzi Pilarczyk.

Chciałam poczekać z publicznym zabieraniem głosu do czasu aż w sprawie zapadnie prawomocny wyrok. Jednak z uwagi na upływ czasu, na to, że nie wiem, kiedy doczekamy się tego wyroku, uznałam, że mogę zacząć mówić. Z całą pewnością to działanie miało na celu zastraszenie mnie w sytuacji, gdy było oczywiste, że chcę zakończyć proces i wydać wyrok. A tego strona oskarżająca nie chciała w moim wykonaniu. Innego wytłumaczenia nie znajduję. Chcieli wywrzeć na mnie presję, by wydać wyrok korzystny dla rodziny Ziobrów. 

Tak wygląda fragment dramatycznej relacji pani sędzi, ale prócz emocjonalnego przekazu mamy w tych słowach odniesienie do konkretnych przepisów prawa. Jako pierwszy należy przywołać art. 232 k.k.

Art. 232. KK Wywieranie wpływu na czynności sądu

  1. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe sądu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

2. Tej samej karze podlega sprawca przestępstwa określonego w § 1, popełnionego na szkodę międzynarodowego trybunału karnego lub jego organu działającego na podstawie umowy międzynarodowej, której Rzeczpospolita Polska jest stroną, albo powołanego przez organizację międzynarodową ukonstytuowaną umową ratyfikowaną przez Rzeczpospolitą Polską.

Ze słów sędzi Agnieszki Pilarczyk wynika jasno, że określone osoby, strony postępowania, próbowały ”zastraszyć”, czyli bezprawnie wpłynąć na czynności urzędowe sądu. W takim przypadku obowiązkiem sędzi Agnieszki Pilarczyk było sięgnięcie po artykuł 232 k.k. i zawiadomienie prokuratury. Niestety doświadczona sędzia w świetle „przerwanego milczenia” i zarzutów, jakie stawiała uczestnikom postępowania, złamała prawo, ponieważ art. 304 k.p.k. stanowi:

Art. 304. KPK Obowiązek zawiadomienia o przestępstwie

2. Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa.

Z kolei niedopełnienie tego obowiązku podlega art. 231 k.k.

Art. 231. KK Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego

1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego,

podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. 

Zachowanie pani sędzi Agnieszki Pilarczyk można oceniać jedynie w dwóch kategoriach albo mówi prawdę i rzeczywiście podlegała bezprawnym groźbom w czasie prowadzenia czynności procesowych albo pomawia Zbigniewa Ziobro i inne osoby uczestniczące w postępowaniu. W jednym i w drugim przypadku sędzia Agnieszka Pilarczyk łamie prawo, bo jeśli miała wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa, to jej obowiązkiem było zawiadomienie prokuratury. O tym wie każdy „zwykły obywatel”, który dzień w dzień, między innymi w TVN24, słyszy: „jak coś wiesz, to idź do prokuratury, zamiast pomawiać”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!