Foto: Twitter / Ministerstwo Cyfryzacji

Dziś prezydent Andrzej Duda podpisał i jednocześnie odesłał do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. W podjęciu takiej decyzji na pewno pomogły media i partie opozycyjne, które bezpardonowo szantażowały prezydenta odpowiedzialnością konstytucyjną za podpisanie kontrowersyjnej ustawy. Polityk w takich warunkach nie może sobie pozwolić na okazanie słabości i dokładnie tą drogą poszedł Andrzej Duda, a dodatkowo zabezpieczył się odesłaniem ustawy do TK.

W mediach i ocenach polityków ustawa celuje głównie w Donalda Tuska i to jest prawda, ale zapisy ustawy pozwalają na postawienie przed komisją każdego obywatela Polski, który wcale nie musiał być politykiem, ani nawet pracownikiem administracji wystarczy, że ma dostęp do Internetu. Mówi o tym wyraźnie artykuł 4, pkt drugi ustęp 1) i 2):

2. Komisja bada również przypadki wpływów rosyjskich na osoby inne niż wskazane w
ust. 1, o ile w istotny sposób oddziaływały one na bezpieczeństwo wewnętrzne lub godziły w
interesy Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie:

1) wpływu na środki masowego komunikowania;
2) rozpowszechniania fałszywych informacji;

Doktryna i orzecznictwo, czyli nauka o prawie i wyroki/postanowienia sądowe od lat uznają, że Internet jest masowym środkiem komunikowania, co oznacza, że każdy użytkownik Internetu publikujący komentarze na forach i portalach i tym bardziej dłuższe wypowiedzi, będzie podlegał ustawie. Jest to o tyle istotne, że w 2022 roku po ataku Rosji na Ukrainę rząd we współpracy z NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) uruchomił specjalną stronę „Włącz weryfikację”, gdzie publikowano nazwy kont zwykłych użytkowników portalu Twitter oraz Facebook. Dodatkowo NASK uruchomił specjalne konta na wyżej wymienionych portalach, które zachęcały do zgłaszania treści i użytkowników prorosyjskich. Takie konto na portalu Twitter działa do dziś:

Zaraz po uruchomieniu strony z donosami obywatelskimi minister Janusz Cieszyński z znany z tego, że osobiście zgłaszał konta do administracji portali społecznościowych, tak argumentował inicjatywę rządową:

Oddziaływanie psychologiczne i propagandowe w internecie jest istotną częścią tzw. działań hybrydowych, które mają na celu zachwianie morale opinii publicznej i pogłębianie podziałów społecznych. Aby temu przeciwdziałać, trzeba monitorować krążące w internecie fałszywe informacje i dostarczać społeczeństwu rzetelnej wiedzy oraz narzędzi do radzenia sobie z zalewem dezinformacji.

Na tym nie koniec, bo niezwykle istotne jest to, że przed komisją stawić musi się każdy wezwany, nie tylko Donald Tuska, ale też na przykład @janek123, a jeśli tego nie zrobi to podlega gigantycznej każe. Za pierwsze niestawiennictwo kara wynosi 20 000 zł, drugie i każde kolejne to już 50 000 zł, co reguluje art. 24 pkt 2:

2. Strona postępowania, która mimo prawidłowego wezwania nie stawiła się bez
uzasadnionej przyczyny albo bez zezwolenia kierującego rozprawą opuściła rozprawę Komisji przed jej zakończeniem, może być ukarana grzywną do 20 000 zł, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania – grzywną do 50 000 zł.

Znając polityków i ich priorytety nie można wykluczyć, ale trzeba bardzo poważnie brać pod uwagę, że najbardziej aktywne osoby w Internecie, które nie piszą po partyjnej linii mogą dla przykładu i dyscyplinowania innych stanąć przed komisją.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!