Foto: Screen TVN24

Dwa tygodnie temu premier Słowacji Robert Fico został postrzelony przez 71-letniego Juraja C., pisarza i aktywistę politycznego. Zamachowiec nie ukrywał swoich motywacji i wprost przyznał, że chciał zastrzelić Fico, bo nie zgadza się polityką jego rządu. W pierwszych relacjach po zamachu wiele mówiło się o stanie zdrowia premiera Słowacji, a na konferencji prasowej zorganizowanej w dniu zamachu, dwaj ministrowie przekazali bardzo dramatyczne informacje.

Stan zdrowia Roberta Fico był na granicy stanu ciężkiego i krytycznego, z tego powodu został natychmiast przewieziony do najbliższej kliniki w Bańskiej Bystrzycy, gdzie lekarze przez wiele dni walczyli o jego życie. Wysiłki lekarzy okazały się skuteczne i powoli premier Słowacji wraca do zdrowia. Jego kondycja na tyle się poprawiła, że mógł opuścić szpital w Bańskiej Bystrzycy i udać się do Bratysławy. Nie do końca jednak wiadomo, gdzie konkretnie trafił Robert Fico, bo doniesienia medialne są sprzeczne, zgadza się tylko to, że opuścił szpital w Bańskiej Bystrzycy i poleciał do stolicy.

Jedne media donoszą, że nowym miejscem pobytu premiera jest szpital w Bratysławie, inne twierdzą, że dalsza terapia będzie prowadzona w domu polityka, pod okiem lekarzy. Obojętnie, która wersja jest prawdziwa, cała operacja związana z przewiezieniem Roberta Ficy była możliwa wyłącznie dlatego, że jego stan zdrowia uległ znacznej poprawie. Prawdopodobnie brak oficjalnego komunikatu, co do miejsca pobytu wiąże się wymogami bezpieczeństwa. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zarówno na Słowacji, jaki i w innych krajach, fachowcy od bezpieczeństwa mieli wiele zastrzeżeń, a wręcz twierdzili, że ochroniarze premiera Słowacji popełnili niewybaczalne błędy.

Inni eksperci, już mniej poważni, wieszczyli wojnę domową na Słowacji i obciążali za to odpowiedzialnością ofiarę zamachu, co jest dość częstym zjawiskiem wśród liberalno-lewicowych elit. Podobne relatywizowanie i zamienianie pojąć wielokrotnie miało miejsce w Polsce, ale jak widać nie jest to specyfika naszego kraju, tylko uniwersalne narzędzia polityczne. Natomiast jeśli chodzi o dalszy los zamachowca, to słowackie prawo przewiduje karę od 25 lat do dożywocia. Okoliczności łagodzących w czynie zamachowca nie widać, niemniej jednak nie wiemy, jak zachowają się słowackie „wolne sądy”.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!