Foto: PAP / Leszek Szymański

Co jakiś czas naukowcy odkrywają, że to co odkryli wcześniej niekoniecznie jest rozsądnym odkryciem. Najgorzej mają w tych badaniach popularne produkty spożywcze, jak na przykład czekolada, która we wtorek jest lekarstwem na depresję, a w środę doprowadza do miażdżycy tętnic. Innym dyżurnym przykładem naukowości są rewelacyjne leki na raka, ale te z kolei mają żywot motyla.

Czasami sypią się też całe teorie, najgłośniejsza to chyba ADHD, bo sam autor przyznał, że robił sobie jaja i kasę, ale za sensację uznano też najnowsze ustalenia psychologów kwestionujących syndrom sztokholmski. I tym ostatnim badaniom trudno wierzyć, gdy się patrzy na zachowania mediów, które za Donaldem Tuskiem poszłoby w ogień. Największe portale lewicowo-liberalne, istnieje taki byt, niemal z euforią doniosły, że premier „koalicji 13 grudnia” przyjął ich na audiencji przy okrągłym stole i obiecał powołać komisję, a tak naprawdę „zespół roboczy do spraw poprawek zagłuszanych przez wydawców”.

Rzecz dotyczy głośnej już ustawy pozwalającej mediom zwiększyć dochody poprzez pobieranie opłat od „bigtechu” za cytowanie treści publikowanych na portalach. Zazwyczaj w takich przypadkach, gdy politycy powołują komisje albo zespoły, dziennikarze nie potrafią się powstrzymać od żartów, uszczypliwości i fal bezlitosnej krytyki, ale tym razem z pełną powagą zacytowano kolejne pustosłowie Donalda Tuska:

Zdaję sobie sprawę, że ta dysproporcja jeśli chodzi o możliwości finansowe, logistyczne miedzy mediami, jakie państwo reprezentujecie, a największymi światowymi firmami wymaga innych, bardzo nowatorskich regulacji – Donald Tusk tuż przed rozpoczęciem rozmów w ramach „okrągłego stołu”.

Po spotkaniu z szefem rządu pojawiły się też pełne optymizmu komentarze redaktorów naczelnych poszczególnych redakcji:

Spotkanie miało bardzo pozytywny przebieg, z szukaniem dobrych rozwiązań. Jako przedstawiciele wydawców wychodzimy z niego z optymizmem. Zostanie powołany zespół roboczy do opracowania poprawek zgłaszanych przez wydawców, premier zadeklarował, że rozumie te postulaty i chce zamknąć sprawę do końca miesiąca – Paweł Kapusta, redaktor naczelny Wirtualnej Polski.

Z treści tych laudacji wynika, że nie tylko syndrom sztokholmski zadziałał, ale prawdopodobnie urok osobisty Donalda Tuska, z czego ten polityk w medialnym środowisku słynie do tego stopnia, że nawet był tytułowany profesorem. Zupełnie inne opinie wyrazili koalicjanci, szczelnie krytyczne słowa podły ze strony „Lewicy”.

Komu wierzyć? Każdy ma prawo wierzyć w dowolne cuda i cudotwórców, ale wystarczy przypomnieć 100 konkretów w sto dni rządów Donalda Tuska, żeby dopisać 101 „konkret”. Warto też pamiętać, że koalicjanci przebywają z Donaldem Tuskiem na co dzień i dawno zdążyli się zorientować, ile są warte deklaracje składane przez lidera Koalicji Obywatelskiej.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!