Dziś przed gmachem TVP odbyła się konferencja Michała Kołodziejczaka oraz jego nowych kolegów z Koalicji Obywatelskiej. Konferencja miała być protestem przeciw manipulacji TVP, Kołodziejczak zarzucił mediom publicznym, że te nie podały daty jego wypowiedzi dotyczącej sojuszu Polski z USA, co miało doprowadzić do konfliktu z Rosją. Słowa te obecny lider Agrounii wypowiedział 5 lat temu, ale wówczas był jeszcze liderem innej organizacji, noszącej dumną nazwę Unii Warzywno-Ziemniaczanej.
W tamtym czasie w otoczeniu Kołodziejczaka pojawiali się całkowicie inni koledzy, na przykład Piotr Rybak, skazany za spalenie kukły Żyda, były ksiądz Jacek Międlar, czy były lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. W 2018 roku doszło do pierwszego dużego protestu, o którym mówił Oskar Szafarowicz, obecny na konferencji Kołodziejczaka. Czy zasypano wówczas flagę UE siekaną kapustą? Wszystko bardzo dokładnie widać na poniższym nagraniu, które raczej nie pojawi się w spocie Koalicji Obywatelskiej, gotowej oddać UE całą władzę nad Polską.
Kariera polityczna lidera kliku politycznych bojówek nie zaczęła się jednak od romansu z politykami przyszłej Konfederacji, ale jako pierwsi na Kołodziejczaku wyłożyli się politycy PiS. W 2014 roku Michał Kołodziejczak wystartował z listy PiS w wyborach samorządowych i uzyskał mandat radnego w gminie Błaszki, ale już po roku był śmiertelnym wrogiem PiS i za organizowanie protestów został wykluczony z partii. Potem pan Michał próbował nawiązać współpracę z ugrupowaniem PolEXIT Stanisława Żółtka, jednak ta koalicja przetrwała zaledwie parę miesięcy.
Prawie nikt już nie pamięta, że Agrounia Michała Kołodziejczaka podpisała umowę koalicyjną i zamierzała iść do wyborów z „Porozumieniem” Jarosława Gowina. Ten sojusz również miał żywot motyla, ale myli się każdy, kto twierdzi, że następny etap politycznej kariery Kołodziejczaka to „piątka przybita” z Tuskiem. Nic z tych rzeczy, dosłownie na kilka dni przed ogłoszeniem sensacyjnego transferu do Koalicji Obywatelskiej, Michał Kołodziejczak prowadził ostre negocjacje z „Trzecią drogą”. Zwolennikiem zaproszenia Kołodziejczaka na listy „Trzeciej drogi” był PSL i ten sojusz z perspektywy kampanii wyborczej wydawał się dość logiczny. Do zawarcia umowy jednak ostatecznie nie doszło, bo ostro się temu sprzeciwiał Szymon Hołownia i dopiero wówczas Donald Tusk, za namową Artura Balazsa, postanowił wciągnąć Kołodziejczaka na pokład Koalicji Obywatelskiej.
Polityka nie jest dziedziną, w której brylują szczerość i lojalność, niemniej w przypadku Michała Kołodziejczaka trudno mówić o przypadku, raczej wyraźnie widać permanentną zmianę partnerów. Michał Kołodziejczak nigdy nie utrzymał żadnego porozumienia, z jakąkolwiek formacją bądź liderem partyjnym, dłużej niż rok. Przy czym tak naprawdę rok dotyczy jedynie partii PiS, w pozostałych układach politycznych wszystko kończyło się po miesiącach, tygodniach lub nawet dniach, gdy mowa o nieudanych negocjacjach z „Trzecią drogą”. Jest bardzo mało prawdopodobne, aby przy takiej konsekwencji związek Donalda Tuska i Michała Kołodziejczaka miał inny niż firmowy finał. Pozostaje tylko pytanie kiedy dojdzie do konfliktu i jak bardzo kosztowny będzie to rozwód.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!