Foto: East News

Nie tak dawno temu uczestniczyliśmy w długim spektaklu, który jednocześnie przypominał przerzucanie gorącego kartofla i nieco z zmodyfikowaną grę w pomidora. Na pytanie, czy Polska przyjmie niemieckie „Patrioty” słyszeliśmy na przemian: „pomidor” i „Ukraina”. Trzeba obiektywnie przyznać, że zachowania Niemców w tej kwestii były równie chaotyczne, jak deklaracje ministra Mariusza Błaszczaka wspierane patriotycznymi odezwami Jarosława Kaczyńskiego. Ostatecznie niemieckie „Patrioty” mają wylądować na Ukrainie i jest to połączona polsko-niemiecka decyzja, dzięki czemu minister Błaszczak może triumfować zawołaniem: „a nie mówiłem!”. Owszem mówił pan, panie ministrze i tak i siak, to siłą rzeczy musiał pan w coś trafić, ale czy z tej lekcji wyciągnięto jakąś naukę?

Nic podobnego MON i szerzej cały obóz rządzący nie zamierza się uczyć na starych błędach, woli popełniać nowe, chociaż bardzo podobne do poprzednich. Przy „Patriotach” najwięcej zarzutów było do błędów w komunikacji, przy „Leopardach” scenariusz się powtarza. Od kilku dni miliony Polaków żyje w przekonaniu, że wyprowadzimy z garaży ostanie czołgi jakie mamy i w dodatku wiele poza poniemieckimi czołgami nie mamy. Przekonanie sobie żyło swoim życiem i jakimś cudem w końcu dotarło do przedstawicieli Kancelarii Prezydenta. W efekcie dziś od rana mamy charakterystyczne gaszenie pożarów i to przez kilku strażaków. Pierwszy zaczął minister Paweł Szrot.

Jeśli miałoby dojść do faktu polegającego na przekazaniu jakiejś liczby polskich Leopardów, to oczywiście wyłącznie w ramach szerokiego porozumienia, przedsięwzięcia innych państw, które tymi czołgami dysponują i proporcjonalnie do siły militarnej, pancernej tych wszystkich państw, które będą w tym porozumieniu uczestniczyć – 9 grudnia 2023 roku, minister Paweł Szrot w wywiadzie dla Radia Wnet.

Jak widać na załączonym cytacie, wszystko jest jasne, „jeśli miałoby dojść do faktu”, to „w ramach szerokiego porozumienia”. Gdyby mimo wszystko Polacy mało zrozumieli z tego wyjątkowo przejrzystego komunikatu, to Jakub Kumoch szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta wyjaśnił wszystko, prawie żołnierskimi słowami:

Sprawa przekazania na Ukrainę czołgów Leopard z Polski jest w toku. (…) Mówienie o tym, że Polska odda kilkadziesiąt czy kilkaset sztuk (Leopardów) to jest absurd. To jest tworzenie rzeczywistości alternatywnej. Ukraina jest zainteresowana tym, aby państwa Zachodu w grupie przekazały im pewną ograniczoną liczbę tego typu czołgów (…). I nie ma tu mowy, to dezinformacja, o przekazaniu wszystkich czy dużej liczby Leopardów – tylko o symbolicznym wsparciu i udziale w koalicji kilku państw.

Przyjąć do wiadomości i odmaszerować! Gorzej, że to jest tylko i wyłącznie stanowisko przedstawicieli Prezydenta RP. W sprawie nie wypowiedział się jeszcze minister obrony Mariusz Błaszczak, premier Mateusz Morawiecki i przede wszystkim powracający do zdrowia Jarosław Kaczyński. Mamy dopiero poniedziałek, do piątku bez większego wysiłku jesteśmy w stanie przerzucić na Ukrainę wszystkie „Leopardy”, kilka „Leopardów” albo ani jednego. I tak na pewno będzie, bo państwo mamy ze stali czołgowej, nie z dykty!

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!