Foto: PAP/EPA

Do mediów i Internetu przedostała się informacja o żądaniach rządu ukraińskiego, które zostały skierowane wobec Rosji. Ukraina domaga się reparacji wojennych i szacuje je na 300 miliardów dolarów. Takie roszczenia miał wysunąć ukraiński minister sprawiedliwości Denys Maluśka, ale na tym nie koniec, dodatkowo Ukraina domaga się zajęcia kont zagranicznych, na których znajdują się środki finansowe rosyjskich przedsiębiorstw państwowych i skonfiskowania majątków oligarchów:

Chcemy odszkodowania za wszystkie szkody, jakie Rosja wyrządziła Ukrainie w wyniku wojny – 9 września 2022 roku,  ukraiński minister sprawiedliwości Denys Maluśka.

Plany rządu ukraińskiego mają też wymiar międzynarodowy, Ukraina na forum Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych zamierza złożyć wniosek o przyjęcie rezolucji, która stanie się podstawą prawną do uruchomienia procesu reparacji. W tym celu minister Denys Maluśka w dniu 8 września 2022 roku złożył wizytę w Berlinie, gdzie spotkał się ze swoim niemieckim odpowiednikiem Marco Buschmannem. W trakcie wizyty ukraiński minister miał się zwrócić z prośbą o poparcie wniosku przez Niemcy.

W Polsce od 1 września 2022 roku również głośno się mówi o reparacjach wojennych, których Polska oczekuje nie od Rosji, ale od Niemiec, w związku ze stratami poniesionymi w czasie II Wojny Światowej. Stanowisko polskich polityków w tej kwestii jest bardzo podobne do wszystkich innych polskich spraw. Podział polityczny, głównie na linii dwóch największych partii PiS i PO, wywołał zwyczajowe reakcje. Politycy PiS mówili o historycznej sprawiedliwości i molarnym obowiązku Niemiec, politycy PO uznali ogłoszenie „raportu Mularczyka” za element politycznej kampanii i psucie relacji z Niemcami.

Nie chodzi o żadne reparacje wojenne od Niemiec, tu chodzi o kampanię polityczną w Polsce; PiS chce na antyniemieckiej narracji odbudować poparcie – lider PO Donald Tusk.

Żądania reparacji od Niemiec, to czysta propaganda i bajki dla naiwnych – europoseł PO Radosław Sikorski.

Sprawa reparacji wojennych od Niemiec, co potwierdzają dokumenty, została zamknięta w 1953 r., a to, co robi dziś PiS w tej sprawie, jest tylko grą dla polityki wewnętrznej – Grzegorz Schetyna.

Jak widać liderzy największej partii opozycyjnej bardzo krytycznie potratowali polskie żądania kierowane wobec Niemiec, natomiast redakcja PatrzyMY.pl, zgodnie ze swoim mottem, chciała dotrzeć do faktów i wypowiedzi polityków PO odnoszących się do żądań ukraińskich. Nie byliśmy w stanie takich informacji pozyskać, do tej pory nie odnotowano jednego zdania oburzenia, czy też poparcia dla ukraińskich starań. Milczy Donald Tusk, Radosław Sikorski, Grzegorz Schetyna i nawet pani Wanda Traczyk-Stawska. Z szacunku dla faktów trzeba dodać, że politycy PiS także głosu nie zabrali. Dlaczego ukraińskie żądania reparacyjne nie wzbudzają takich emocji politycznych, jakie wzbudzają polskie?

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!