Foto: Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Utrata władzy zawsze prowadzi do kryzysu w byłej partii rządzącej i bardzo często do przynajmniej częściowego rozpadu. PiS przez takie kryzysy przechodził wielokrotnie, chociaż władze tracił tylko dwa razy. Najgorzej było w latach 2010 -2012, gdy z PiS odeszło bardzo wielu znanych polityków, aby założyć odrębne formacje. W takich warunkach najpierw powstała „Polska Jest Najważniejsza”, na czele której stanęła Joanna Kluzik-Rostkowska, wspierana przez Marka Migalskiego i dwóch byłych spin doktorów PiS: Adama Bielana i Michała Kamińskiego.

Dwa lata później od PiS oderwała się „Solidarna Polska” Zbigniewa Ziobry, a jej członkami zostali między innymi: Jacek Kurski, Tadeusz Cymański i Beata Kempa. W 2023 roku PiS teoretycznie wygrało wybory, ale utraciło władzę i proces erozyjny w partii się powtarza, chociaż nie w takiej skali, jaką znamy z przeszłości. Na razie z klubu poselskiego PiS wyłączył się Paweł Kukiz, co raczej nie jest niespodzianką. Nieco więcej zamieszania wywołał Jan Krzysztof Ardanowski, który hucznie zapowiadał utworzenie własnej partii, jednak ostatecznie przekonał do tej inicjatywy tylko siebie i wspomnianego Kukiza. Nie są to zbyt dotkliwe straty, ale problem PiS polega na tym, że w partii nieustannie wrze i to na najwyższych szczeblach.

Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika na chwilę ugasiło konflikty wzniecane przez ludzi Ziobry i Morawieckiego, ale spór wybuchł na nowo po aferze z „Funduszem Sprawiedliwości. Jeszcze gorzej to wygląda w regionach, czego dobitnym przykładem jest prawdziwa wojna w małopolskich strukturach PiS. Najpierw całymi tygodniami PiS nie potrafiło wyłonić marszałka sejmiku, chociaż dysponowało zdecydowaną przewagą głosów. Potem Jarosław Kaczyński został zmuszony do zaakceptowania kompromisowego kandydata na to stanowisko. Po drodze zawieszono kilku członków partii, a jeden sam odszedł, niemałe kontrowersje wywołał też wybór nowej szefowej małopolskiego PiS, którą została była kurator Barbara Nowak, choć wcześniej zapowiadała, że zrezygnuje z mandatu.

Teraz na dobre rozgorzała kolejna bitwa związana z wyborem nowych władz centralnych PiS. Wiele wskazuje na to, że stanowisko wiceprezesa partii straci Beata Szydło była premier i szefowa dwóch zwycięskich kampanii z 2015 roku Beata Szydło. Jest to pokłosie konfliktu krakowskiego i plotki partyjne głoszą, że prezes Jarosław Kaczyński obciąża Beatę Szydło za to, co się dzieje w małopolskich strukturach. Atmosfera jest tak gorąca, że prawie wszystkie partyjne brudy są prane publicznie, a sama Szydło wprost zgłasza pretensje do swoich kolegów.

Z pewnością wszystkie kwasy i spory są prezentem dla największej partii rządzącej, która usiłuje doprowadzić do upadku PiS. Ponadto PiS wybrał najgorszy możliwy moment do kłótni, bo za chwilę trzeba będzie wskazać kandydata na prezydenta i stanąć za nim jednym wielkim partyjnym murem. Mówi się, że Jarosław Kaczyński potrafi rozgrywać partyjne szachy, jednak ostatnio nie idzie mu najlepiej. Nie tylko Łukasz Kmita uchodzący za człowieka prezesa przegrał wybory w sejmiku, ale politycy promowani przez Jarosława Kaczyńskiego nie uzyskali mandatów eurodeputowanych. Sam prezes i kierownictwo PiS mają góra trzy miesiące na to, żeby wyczyścić wszystkie sprawy i zająć się kampanią prezydencką, jeśli tego nie zrobią, kandydat KO wygra wybory prezydenckie.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

1 KOMENTARZ

  1. “…kandydat KO wygra wybory prezydenckie…” – przecież taki był plan, Kaczyński od 2017 roku realizuje projekt zniszczenia polskiej prawicy, ze swojej piątki zrealizował już cztery przegrane wybory, teraz tylko zostało uwalenie wyborów prezydenckich i wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Prawica się przez długi okres nie pozbiera, zwłaszcza, że ostatnio Kaczyński zapowiada bonus do piatki, czyli w dalszym ciągu będzie szefował PISowi, chyba tylko po to żeby się upewnić, że nawet jeśli coś z PISu zostanie to i tak nic nie zdziałają…